10 lat temu Maciej Chlebicki przeniósł rodzinną piekarnię spod Gorzowa do Castlebar w hrabstwie Mayo. Od razu dostał pomoc państwa na rozwinięcie skrzydeł. Dziś jego chlebem zajada się irlandzki premier.
Kiedy premier Irlandii Enda Kenny odwiedzał piekarnię braci Chlebickich, miał dwie misje. Po pierwsze chciał poznać firmę, która w małej miejscowości Castle Bar stworzyła ponad 50 miejsc pracy. Po drugie, chciał spróbować najlepszego chleba w kraju. Ich żytni z żurawiną w trzech niezależnych konkursach został wybrany najlepszym pieczywem w Irlandii.
– Trzeba czuć ciasto, werkować je ręcznie. To, co my robimy to jest taki handmade na dużą skalę. Robimy pieczywo na zakwasie, tradycyjną metodą, tak jak w Polsce – mówi w rozmowie z INN:Poland Maciej Chlebicki, który zarządza rodzinną piekarnią The Breadski Brothers. – W Irlandii pieczywo jest produkowane w fabrykach-molochach. Ręka człowieka dotyka pieczywa tylko, gdy dochodzi do pakowania bochenków na wózek przy wyjeździe z fabryki – wyjaśnia.
Bracie Chlebiccy przenieśli swoją słynną już w Irlandii piekarnię z Gorzowa dziesięć lat temu. Ale zanim to się stało, Maciej Chlebicki był jednym z tych setek tysięcy naszych rodaków, którzy po przystąpieniu do Polski Unii Europejskiej pojechał szukać swojego szczęścia do Irlandii. Miał 21 lat i potrafił tylko grać w piłkę. W barwach Amiki Wronki zdobył Mistrzostwo Polski Juniorów. W drużynie prowadzonej przez Macieja Skorżę grał m.in. razem z późniejszym Wybitnym Reprezentantem Dariuszem Dudką i Marcinem Burkhardtem, który również rozegrał kilka spotkań w kadrze. Niestety, zdrowie nie pozwoliło Maciejowi Chlebickiemu na kontynuowanie kariery piłkarskiej. Wyjechał za pracą na Zieloną Wyspę. Po kilku miesiącach ściągnął do Irlandii dwóch starszych braci i siostrę. A razem z nimi pomysł na biznes.
– Kiedy się tu przeprowadziłem, bardzo brakowało mi polskiego chleba. Zobaczyłem, że w Irlandii osiedla się coraz więcej Polaków i im też brakuje tego na czym się wychowaliśmy – opowiada Maciej. – A moi starsi bracia, Marek i Marcin, już od 1992 roku zajmowali się w Polsce pieczeniem chleba. Mieliśmy mały zakład pod Gorzowem. Stuletni piec, ręczne mieszanie ciasta. Brzmi to romantycznie, ale praca była potwornie ciężka. Radziliśmy sobie, ale nie stać nas było na inwestycje – mówi Maciej Chlebicki.
Za to kiedy postanowili przenieść swój biznes do Irlandii, od razu dostali pomoc państwa na rozwinięcie skrzydeł. Konsekwentnie postawili na jakość wytwarzanego chleba, chcieli, by był taki jak w Polsce. Zaczynali skromnie, początkowo planowali, że będą zaopatrywać tylko lokalny rynek miasteczka Castlebar, ale rzeczywistość okazała się znacznie bardziej dynamiczna. I choć rzeczywiście najpierw zaopatrywali polskie sklepy, których na wyspie nie brakuje, to dziś dostarczają pieczywo do ponad 350 punktów w całej Irlandii. Ich produkty kupują Polacy, którzy na Zieloną Wyspę przyjechali, nomen omen, za chlebem.
– Ale przełomem był kontrakt, który dostaliśmy od Lidla. Mieliśmy dostarczać pieczywo do całej Irlandii. Nie byliśmy na niego gotowi organizacyjnie, nie mieliśmy takich mocy przerobowych. Złożyliśmy wniosek o wsparcie do Mayo Entrerprise Board i je dostaliśmy – opowiada nam Maciej. – Zainwestowaliśmy w sprzęt, trzy lata temu zmieniliśmy halę produkcyjną na większą. Wydawało nam się wtedy, że 800 metrów kwadratowych wystarczy, dziś już szukamy nowej przestrzeni – opowiada. Choć jak sam Maciej mówi – produkcja jest „handmade”, to piekarnia braci Breadski (w wolnym tłumaczeniu Chlebicki) jest wyposażona w nowoczesne urządzenia.
Bracia nie poprzestali na Polakach. Po długich testach smakowych przygotowali produkt skrojony na potrzeby irlandzkiego klienta – chleb z sezamem, żurawiną. Zaproponowali również innowacyjne opakowanie – na dwie kromki. Zauważyli, że świetnie się to sprawdza dla osób, które mieszkają same. Teraz szykują się do eksportu chleba do Wielkiej Brytanii.
Przez 10 lat firma Chelbickich urosła i zatrudnia teraz ponad 50 osób. Większość z nich to Polacy, ale są również przedstawiciele innych nacji. Oprócz piekarni mają swoją restaurację, a teraz pod marką The Breadski Brothers otwierają sieć sklepów. Pomimo tego wzrostu, nie straciła ona swojego rodzinnego charakteru. Maciej jest CEO. Marek zajmuje się produkcją. Marcin – dostawami, a księgowość prowadzi Ewa – siostra.
– Naszym największym sukcesem jest to, że po tylu latach wciąż się dogadujemy, że podchodzimy z szacunkiem do każdego człowieka. Ale tak wychowali nas rodzice – kończy rozmowę Maciej Chlebicki. I zaprasza do Castlebar na spróbowanie „żytniego na zakwasie”.