Geny, rozwiązywanie krzyżówek, wyzwania w dzieciństwie, optymalna dieta taka czy inna – badacze w ostatnich latach doszukują się kolejnych czynników, które mogą kształtować ludzką inteligencję. Tymczasem wszystko może sprowadzać się do opowiadania dobrych anegdot.
Możecie być pewni, kochamy dobre anegdoty – zapewnia Tania Lombrozo, profesor psychologii z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. - I coraz więcej wskazuje na to, że to od słuchania i opowiadania zależy poziom naszej inteligencji oraz umiejętności sprostania wyzwaniom – dorzuca. Coraz więcej badań potwierdza tę tezę.
Idea nie jest nowa. „Ludzie to naczelne, które opowiadają historie” - grzmiał biolog ewolucyjny Stephen J. Gould w latach 90. „Ludzie to naczelne, których zdolności poznawcze maleją, jeśli zostaną pozbawieni kontaktu z opowieściami” - sekundowała mu później psycholog Robyn Dawes. Przez ostatnie dwie dekady była to jednak bardziej filozofia naukowa niż twarde wyniki badawcze.
Dopiero w ostatnim czasie podjęto próbę weryfikacji tych teorii. Na początku tego roku opublikowano m.in. studium, które wskazuje na to, że zasłyszane przez nas opowieści definiują nasze poglądy na religię, postawy życiowe, intencje i zachowania. Co jeszcze bardziej uderzające, im lepszą historię opowie oskarżyciel lub adwokat podczas procesu, tym większe szanse, że ławnicy skażą lub uniewinnią podsądnego. Niby wiedzieliśmy o tym z własnego doświadczenia (lub opowieści), a jednocześnie trudno było się podeprzeć twardymi danymi badawczymi.
Teraz już można. Rzecz nie sprowadza się do jednej pracy badawczej. Charakterystyczne są też wyniki eksperymentów ze sztuczną inteligencją. Jeżeli robot, z którym mieli do czynienia jego ludzcy współpracownicy, był w stanie współpracować, odwołując się wyjaśnień opartych na ludzkich historiach – poziom zaufania do niego, a także efektywności wspólnie wykonywanych prac rósł skokowo.
Ba, sztuczna inteligencja też może rosnąć na bazie dobrych historii. Mark Riedl, znany ekspert w dziedzinie programowania twierdzi, że – by uzyskać skuteczną sztuczną inteligencję – należy rozwijać „umiejętność układania, opowiadania, rozumienia i stosownego odpowiadania na historie”. Nazywa to „inteligencją narracyjną” i zakłada, że w ten sposób maszyny zaczną sobie przyswajać wartości, obyczaje i etykietę ludzi. Biorąc jednak pod uwagę temperaturę niektórych sporów o wartości – taka „kulturalna” maszyna niekoniecznie jest najlepszym pomysłem. Lepiej pozostańmy przy dowcipach opowiadanych wyłącznie w ludzkim gronie.