
Upadek londyńskiego City, początek rozpadu Unii Europejskiej czy jedynie ostrzegawczy zimny prysznic? A może początek lawiny, która wypchnie z Unii również i Polskę? Skutki faktycznego wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur UE mogą być różne. Jedno jest pewne: by do tego doszło, przeprowadzenie ogólnobrytyjskiego głosowania, to za mało. Formalnie istnieje możliwość, że rząd nie weźmie pod uwagę wyników referendum. Albo... je powtórzy.
Kto powiedział, że można pytać tylko raz?
Nieposłuchanie referendum nie mieści się w głowach demokratów, choć być może natrafiliśmy na lukę prawną. Jednak inne scenariusze są jeszcze bardziej prawdopodobne. Wynik referendum nie spełnia naszych oczekiwań, więc... powtórzmy je.
Art. 50 traktatu o UE: Wystąpienie z Unii
1. Każde Państwo Członkowskie może, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi, podjąć decyzję o wystąpieniu z Unii.
2. Państwo Członkowskie, które podjęło decyzję o wystąpieniu, notyfikuje swój zamiar Radzie Europejskiej. W świetle wytycznych Rady Europejskiej Unia prowadzi negocjacje i zawiera z tym Państwem umowę określającą warunki jego wystąpienia, uwzględniając ramy jego przyszłych stosunków z Unią. Umowę tę negocjuje się zgodnie z artykułem 218 ustęp 3 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Jest ona zawierana w imieniu Unii przez Radę, stanowiącą większością kwalifikowaną po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego.
3. Traktaty przestają mieć zastosowanie do tego Państwa od dnia wejścia w życie umowy o wystąpieniu lub, w przypadku jej braku, dwa lata po notyfikacji, o której mowa w ustępie 2, chyba że Rada Europejska w porozumieniu z danym Państwem Członkowskim podejmie jednomyślnie decyzję o przedłużeniu tego okresu.
4. Do celów ustępów 2 i 3 członek Rady Europejskiej i Rady reprezentujący występujące Państwo Członkowskie nie bierze udziału w obradach ani w podejmowaniu decyzji Rady Europejskiej i Rady dotyczących tego Państwa. Większość kwalifikowaną określa się zgodnie z artykułem 238 ustęp 3 litera b) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
5. Jeżeli Państwo, które wystąpiło z Unii, zwraca się o ponowne przyjęcie, jego wniosek podlega procedurze, o której mowa w artykule 49.
– To nie jest możliwe – twierdzi Eugeniusz Smolar. Nie tylko dlatego, że paradoks polega na tym, że WB, chcąc handlować z UE, będzie musiała i tak stosować się do wszystkich regulacji unijnych, nie mając już wpływu na proces decyzyjny. Chodzi o dobrą wolę, a raczej o chęć zajęcia zwolnionego przez Brytanię miejsca na rynkach finansowych. Czyli o pieniądze. – Ogromne znaczenie w tej całej rozgrywce ma City londyńskie, przez które przechodzi nawet 60 proc. wszystkich finansowych umów rozliczanych w euro. Nie mam najmniejszych wątpliwości, ze w chwili wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, giełdy frankfurcka albo paryska podejmą atak, żeby przejąć ten wielki biznes – mówi ekspert.
Brexit a sprawa Polska? Mamy nieco za uszami
Eugeniusz Smolar jest z kolei zdania, że do rosnącej popularności Brexitu przyczyniła się m.in. wielka imigracja z… Polski. – Choć mówi się o niezależności, chodzi o to, że struktura socjalna została zagrożona masową migracją. Robotnicy są zaniepokojeni, ponieważ Chorwaci, Polacy etc są gotowi pracować za niższą stawkę. Pod ogromnym ciśnieniem społecznym są takie usługi społeczne jak szpitale i szkoły – mówi i wyjaśnia, że rząd nie był w stanie zaspokoić potrzeb tak gwałtownie rosnących.
Napisz do Redakcji: kontakt@innpoland.pl
