W Urzędzie Pracy byłem raz, poszedłem dowiedzieć się, na jaką pomoc może liczyć osoba bezrobotna. Powitał mnie szary budynek, tłumy zagubionych ludzi i automat z numerkami taki jak na poczcie. Straciłem cały dzień w kolejce, oczekując na spotkanie, które trwało dwie minuty. Urzędniczka wyznaczyła mi spotkanie za miesiąc, w ogóle nie podejmując próby diagnozy mojej sytuacji zawodowej. Gdańskie Centrum Rozwoju Talentów przy Powiatowym Urzędzie Pracy całkowicie wywraca ten stereotypowy, choć realny obraz.
Po pierwsze jednostka ta mieści się w centrum biznesowym w Oliwie. Tuż obok słynnej Hali Olivia, przy ulicy Grunwaldzkiej, która jest komunikacyjnym kręgosłupem Gdańska. Już sama lokalizacja pokazuje rewolucję jaka zaszła w głowach urzędników. PUP zaczął dostrzegać zarówno biznes i jego potrzeby, jak i być bliżej swoich klientów – bezrobotnych.
]– To nie przypadek, że kluczowe, dla działalności naszego urzędu pracy, Centrum Rozwoju Talentów zostaje otwarte w kompleksie Olivia Business Centre przyciągającym dziesiątki nowych pracodawców. To właśnie tu rozmawiając z firmami okazało się, że nawet najlepiej poprowadzona rekrutacja to zbyt mało, jeśli nie mamy odpowiednich kandydatów – mówi dla portalu gdansk.pl Dyrektor PUP w Gdańsku, Roland Budnik.
Sama przestrzeń również zaskakuje nowoczesnością. Można czuć się bardziej jak w start-upie czy nowoczesnej firmie, niż w Urzędzie Pracy. Ale prawdziwa rewolucja jest w podejściu do tego jak podchodzi się do osób szukających pracy. Po raz pierwszy w Polsce, doradcy i coachowie z Urzędu Pracy (tak, tak!) będą diagnozować talenty swoich klientów metodą Gallupa. Samo narzędzie nie jest drogie, pojedyncza diagnoza to koszt ok. 50 zł plus czas pracy konsultanta, który pomoże zinterpretować wyniki.
– Jest to bardzo ciekawe, że Urząd Pracy zdecydował się na takie rozwiązanie. W biznesie to normalne, że rozwijamy ludzi i tworzymy im ścieżki rozwoju. Test Gallupa koncentruje się na talentach. W przypadku osób bezrobotnych jest to szczególnie ciekawe, ponieważ pozwala przejść z myślenia o tym czego nie potrafię i "jestem beznadziejny", do myślenia o tym w czym jestem świetny – wyjaśnia nam Joanna Średnicka , Dyrektor R&D Pracowni Gier Szkoleniowych. – Taka forma diagnozy być może pozwoli bezrobotnym odwrócić psychologiczny schemat myślenia o sobie. To narzędzie stosowane w biznesie przez duże firmy. Wykorzystują one tę formę diagnozy dla swoich managerów przy tworzeniu dla nich ścieżek kariery, dlatego informacja, że Urząd Pracy decyduje się na skorzystanie z takiego narzędzia jest bardzo dobra i optymistyczna dla bezrobotnych. Dzięki nim można pomóc ludziom w uświadomieniu własnej wartości – dodaje.
Warto zatem zdać pytanie, kto najbardziej skorzysta na zastosowaniu narzędzi diagnozy, która próbuje biznes.
– Test Gallupa będzie najbardziej pomocny dla tych, którzy przegrywają skromnością i niewiarą w siebie. Odkrycie własnych talentów, w rozumieniu Gallupa, zwiększy poczucie własnej wartości, wskaże konkretne obszary, rodzaje myślenia lub działania, w których ta osoba może wnieść wartość dla przyszłego pracodawcy – mówi dla INN:Poland Arkadiusz Siechowicz, partner w Westhill Consulting. - Nie da jednak przepisu na konkretne stanowisko, na którym ta osoba się sprawdzi – zastrzega.
Nieco bardziej ostrożny jest trener i coach, Rafał Żak. W rozmowie z INN:Poland chwali pomysł, ale mówi, że nie słyszał, aby ktoś wcześniej używał Gallupa w takim kontekście z sukcesem.
– Sami autorzy narzędzia piszą, że talent to nie wszystko, że to tylko naturalny wzorzec myślenia i działania, z którego korzystamy. Żeby stał się mocną stroną, trzeba go obudować wiedzą i umiejętnościami. Co oznacza, że sama diagnoza i wynik testu nic nie da, jeśli nie będzie nad tym pracy rozwojowej – wyjaśnia. – Jak ktoś do tego dołoży solidne omówienie wyników, a nie tylko pokazanie ich, to może mieć to sens – dodaje.
Odpowiedź na te wątpliwości ma sam Urząd Pracy. Na 500 metrach kwadratowych są multimedialne sale szkoleniowe, przestrzeń networkingowa, a na bezrobotnych będzie czekać 12 doradców i specjalistów z HR.
Trochę żałuję, że nie jestem bezrobotnym z Gdańska. To znaczy nie ubolewam, że mam pracę. Może ciut mi żal, że nie mam na co dzień morza (tak, wiem, zatoki) i moreny. Ale gdybym miał być jednak kiedyś bezrobotnym – to wybieram Gdańsk. Tamtejszy Powiatowy Urząd Pracy wyznacza trendy, jak powinien wyglądać taka instytucja w XXI wieku.