Przez ostatnie dwa tygodnie byliśmy świadkami niezwykle emocjonujących wydarzeń wokół wegańskiej burgerowni na ulicy Hożej w Warszawie. Przypomnijmy, właściciele postanowili zwolnić jedną osobę, w odpowiedzi na to, pracownicy założyli związek zawodowy. Podsycany przez politków konflikt eskalował. Lokal stał zamknięty przez 10 dni. Warto zatem sprawdzić, jak skończyły się negocjacje.
1. Lokal na Hożej już działa, do pracy wróciły cztery osoby z dawnej ekipy
To dobra wiadomość dla miłośników wegańskich burgerów. Lokal na Hożej znowu działa. Dobra wiadomość również dla pracowników, którzy mają zatrudnienie. Wszystkie osoby, które wróciły, mają umowę o pracę. Krzysztof Bożek, współwłaściciel restauracji w rozmowie z INN:Poland potwierdził fakt, że cztery z piętnastu osób zdecydowały się pozostać na zaproponowanych warunkach.
Wygrani: pracodawca, pracownicy, klienci
2. Pracodawca uznał istnienie związku zawodowego,
2. Pracodawca uznał istnienie związku zawodowego,
Właściciele lokalu przyjęli do wiadomości istnienie związku zawodowego w ich firmie. Negocjacje ze strony pracowników prowadził przedstawiciel tej organizacji. Była to osoba nie zatrudniona w lokalu.
Wygrany: pracownicy
3. W lokalu zostaje monitoring i nowy menedżer
Kolejne dwie sporne kwestie zostały rozwiązane po myśli właścicieli. Monitoring w lokalu zostaje, pracownicy zgodzili się na to. Podobnie z nowym menedżerem, on również kieruje restauracją.
– W pewnym momencie doszło do paranoicznej sytuacji – mówi Krzysztof Bożek. – Związki zawodowe dążyły do zwolnienia menedżera, choć chyba ich rola powinna polegać na ochronie miejsc pracy. Na szczęście dla wszystkich, skończyło się na tym, że pracownik zostaje – kończy.
Wygrany: pracodawca
4. Część pracowników nie stawiła się w wyznaczonym terminie w pracy
Spośród 15-osobowej załogi jedna osoba została zwolniona. Cztery kolejne osoby pracują w lokalu. 10 pozostałych osób nie stawiło się na stanowisku pracy w wyznaczonym terminie. Przekazały, że w związku z tym, że ich kolega nie został przywrócony, uznają, że oni również zostali zwolnieni za założenie związku zawodowego.
– Sytuacja jest bardziej skomplikowana – mówi Krzysztof Bożek. – Osobom tym wysłaliśmy wezwania do stawienia się na stanowisku pracy. Ponieważ tego nie uczyniły, zwróciliśmy się do związku zawodowego o konsultację z pytaniem o możliwość ich zwolnienia. Sprawa jest w toku.
Wygrany: nikt
Podsumowując. Obie strony konfliktu (oraz klienci) więcej straciły niż zyskały. Sytuacja powoli wraca do normy i to najlepsza wiadomość w tej całej sytuacji. Być może ten przykład, będzie punktem zwrotnym do myślenia o warunkach pracy w gastronomii.