Polska aplikacja Spontime, stworzona przez 21-letnią studentkę SGH, wzbudziła niemałe poruszenie w kraju. Służy ona do zapraszania znajomych (i nieznajomych) na spontaniczne wypady na miasto. Peany wznosiły Mamstartup, Forbes, TVN24. Superbiz nazwał program konkurencją dla Facebooka, Spidersweb napisał, że twórczyni aplikacji mogłaby cyt. "zagiąć niejednego faceta, który uważa się za dobrego w "robieniu internetu"". Sami twórcy chwalili się niedawno, że Spontime został aplikacją tygodnia w Nigerii.
Dlatego, kiedy w piątek po południu niespodziewanie okazało się, że mam wolny wieczór – wiedziałem, co zrobię. Miałem ogromną ochotę na coś spontanicznego. Wahałem się, czy utworzyć wydarzenie na Facebooku, skorzystać z opcji znajdowania osób w pobliżu w Messengerze czy też wysłać znajomym zaproszenie przez Snapchata. Ale wtedy przypomniałem sobie, że kiedyś czytałem o polskiej aplikacji, która ma znajdować osoby, które mają ochotę zrobić coś spontanicznie.
Stałem na tzw. patelni koło wyjścia z metra, instalowałem Spontime. Mijały mnie kolejne grupki imprezowiczów, a ja z niecierpliwością czekałem, kiedy wreszcie do jakiejś dołączę. Liczby przemawiały na moją korzyść. Trzy miesiące wcześniej start-up, który stworzył aplikację, był wyceniany na trzy miliony dolarów. Na stronie ma 83 (osiemdziesiąt trzy!!!) osoby, które są przedstawicielami regionalnymi na cały świat. Biuro w San Francisco...
Już na pierwszym ekranie startowym znalazłem propozycję wyjścia na lunch. Atrakcyjna dziewczyna w centrum Warszawy zapraszała chętnych do zjedzenia czegoś wspólnie. Kliknąłem, ale okazało się, że się spóźniłem: oferta była na 16:00, a było już po 20:00. Karolina Demiańczuk – coś mi mówiło to imię i nazwisko.
Niezrażony rzuciłem się w wir dalszych poszukiwań. Piątkowy wieczór w stolicy musi być intrygujący. Ale nie było żadnych innych wydarzeń w okolicy. Za to już na sobotę na 11:00 mogłem się umówić na kolejne wydarzenie. Nie wiem, czym był założony przez Piotra Króla „Public Test”. Na zdjęciu było jakieś zwierzę. Spontanicznie zdecydowałem, że to jednak nie tego szukam. I co? Okazało się, że przez najbliższe kilka dni na Spontime nie żadnego wydarzenia, do którego mógłbym dołączyć.
Ale problemy są po to, żeby je rozwiązywać. Przecież można założyć swoje wydarzenie. Kilka kliknięć i już stworzyłem zaproszenie na wino. Dałem sobie półtorej godziny. W centrum stolicy na pewno znajdzie się ktoś chętny. Spontime poprosił, żebym na to wino zaprosił swoich znajomych z Facebooka. Ale przecież jak bym chciał ich zaprosić, to zrobiłbym przez portal Marka Zuckerberga!
Skoro miałem półtorej godziny poszedłem na koncert The Dumplings pod Teatrem Studio (świetni!), rozglądałem się po ludziach. Spory tłum, może ktoś tam miał Spontime? W końcu połowa z nas podczas koncertu siedziała z nosami w smartfonach. Czekając na tłumy chętnych na wino znalazłem fajny artykuł o tym, że polska start-uperka proponuje spotkanie Markowi Zuckerbergowi. Jak w starym dowcipie – byłi dogadani na 50 procent. To znaczy ona chciała, a on nie chciał. Karolina Demiańczuk… Zaraz, to ta dziewczyna, która dziś szukała kogoś na lunch! To twórczyni… Spontime!
Zaczynało mi coś nie pasować. Oczywiście do wyjścia na wino nikt nie dołączył. Choć liczby przemawiały na moją… Ściągnięć w sklepie Google Play… tysiąc. Wyświetleń filmu promocyjnego na Youtubie – pięć tysięcy. Wracając z koncertu wino kupiłem w sklepie. W lipcową noc na swoim balkonie samotnie wznosiłem toast za polskie start-upy.
Trzy miesiące po wielkim boomie medialnym, projekt wciąż jest na etapie "early-stage". Eksperci twierdzą, że wciąż ma potencjał. Gorąco kibicujemy całą redakcją sukcesowi Karoliny. Wciąż jednak pojawia się pytanie - czy ten sukces nie został odtrąbiony zbyt wcześnie.
O komentarz poprosiliśmy Karolinę Demiańczuk, twórczynię aplikacji.
INN:Poland: W Huffington Post trzy miesiące temu była wycena waszej aplikacji na poziomie 3,3 miliona dolarów. Jaka jest teraz wartość Spontime?
Karolina Demiańczuk: Trzymamy się tej wyceny.
A ktoś w was zainwestował?
Jeszcze nie. Prowadzimy rozmowy. Z kilka dni lecę do Stanów w tej sprawie.
Ile osób używa w tej chwili aplikacji?
Zgodnie z umową, którą podpisałam, nie mogę podać dokładnej liczby. Spontime używany jest głównie w Stanach Zjednoczonych, a najwięcej pobrań mamy z Appstore.
W piątkowy wieczór próbowałem dołączyć do jakiegoś publicznego wydarzenia, ale żadnego nie było?
Bo trzeba najpierw zaprosić swoich znajomych. Ja mam wiele osób i dużo wydarzeń, na które zapraszamy.
A nie prościej to zrobić Messengerem albo Snapchatem?
Spontime, to właśnie taki Snapchat dla wydarzeń. Chodzi o to, żeby wysłać informację o wydarzeniu do maksymalnie 30 osób na raz. Przy czym nie jest tak jak w Messnegerze, że ludzie widzą innych, do których się napisze.
Jaka jest wasza strategii rozwoju?
Musimy teraz postarać się zyskać jak największe społeczności w dużych miastach. W tej chwili mamy użytkowników rozproszonych w różnych miastach i różnych krajach. Ale skupiamy się na Stanach Zjednoczonych. Do tego testujemy wydarzenia publiczne. Mamy feedback od ludzi, którzy wiele podróżują, że chcieliby poznawać nowe osoby w miastach, które odwiedzają. Tę funkcję wprowadziliśmy całkiem niedawno.