Jacek Łabędzki zrobił zdjęcie, które stało się symbolem Światowych Dni Młodzieży. Prezydentowa Agata Duda spontanicznie i z radością wita się z jednych z kościelnych hierarchów. Ujęcie w ciągu jednego dnia stało się memem, doczekało się setek przeróbek, a nawet animacji. W INN:Poland rozmawiamy z fotografem, który je wykonał.
Żyje Pan z fotografii?
Nie. Zarabiam pracując w jednej z krakowskich korporacji. Na czas Światowych Dni Młodzieży wziąłem urlop. I chociaż moje prace były wielokrotnie publikowane w różnych źródłach, to nigdy to nie pokryło wydatków na sprzęt. Dużo dobrych zdjęć zrobiłem tanim sprzętem, ale jeśli chce się zrobić takie ujęcie jak wczoraj, to trzeba mieć już przyzwoity sprzęt. Jest taka anegdota. Wie pan czego życzyć fotografowi?
Nie wiem…
Bogatej żony. (śmiech) Wczoraj kolega żartował, że teraz pewnie kupię sobie Canona 1D X, do którego samo body kosztuje 26 tysięcy złotych. Odpowiedziałem mu, że może jak bym zrobił 200 takich zdjęć.
A da się w ogóle zarobić na fotografii?
W Polsce stawki są śmieszne. Dzwoniło do mnie wczoraj mnóstwo redakcji, które chciały publikować moje zdjęcia, ale odstraszała je stawka 50-100 złotych. Współpracuję z brytyjską redakcją Camerapixo, od nich mam legitymację prasową, i wiem, że na Zachodzie za takie zdjęcie na wyłączność stawki zaczynają się od 1000-1500 euro.
Ale Pana zdjęcie jest teraz obecne niemal wszędzie. Jak to się stało?
Byłem bardzo zaskoczony po umieszczeniu tego zdjęcia. Zrobiłem to parę godzin po wydarzeniu. A na drugi dzień wszystko rosło lawinowo. Wydawało mi się, że jestem w stanie zapanować nad sytuacją. Ale okazało się, że się nie da. Trzeba szanować wszystkich. Zaczęły pojawiać się niezbyt stosowne wypowiedzi. Miałem złudną nadzieję, że nie będzie takich komentarzy wobec osób na zdjęciu. Na swoim profilu udaje mi się to kontrolować, ale niestety nastąpiła fala udostępnień.
W internecie to chyba standard?
Ale to mnie przeraziło, bo zostało wykorzystane bez mojej zgody. Skala tego co się działo mnie przerosła. Zrozumiałem, że nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie komentarze. I chociaż większość z nich jest pozytywna, to pojawiły się również niemiłe czy wręcz obraźliwe. A one tkwią w pamięci najbardziej. Chociaż każdy się wstydzi za siebie, to miałem taki moment, że chciałem przeprosić ludzi na zdjęciu, panią Prezydentową, hierarchów. Po prostu jestem tak wychowany, że uważam, iż należy szanować wszystkich.
A w czym tkwi fenomen pańskiego zdjęcia?
Zdjęcie jest przepełnione fantastyczną pozytywną energią. Wydaje mi się, że Pani Prezydentowa znała tego hierarchę osobiście i zareagowała bardzo spontanicznie
Było wielu fotografów, a chyba tylko Pan to uchwycił. Jak to się stało?
Nie mam takiej pewności, było chyba z 50 fotografów. Wszyscy czekali na papieża, a to było jeszcze przed jego przylotem. Żar lał się z nieba, a my musieliśmy być dwie-trzy godziny przed imprezą. Ale fotograf jest jak snajper. Cały czas musi obserwować teren. Zastanawiałem się kto w danym momencie jest najważniejszy na scenie. Wiadomo było, że para prezydencka i hierarchowie. Na nich skupiłem swoją uwagę. I uchwyciłem ten moment spontanicznej reakcji Pani Agaty Dudy. Chociaż już wtedy pot lał mi się na oczy.
Łatwo było się dostać na miejsce?
To spore wyzwanie logistyczne. Proces akredytacji trwał ponad dwa miesiące. Tu pomogła redakcja Camerapixo. Nieoceniona była pomoc ludzi z biura prasowego ŚDM. Bardzo mile zaskoczony byłem też współpracą z Biurem Ochrony Rządu. No i nie bez znaczenia jest wsparcie mojej żony Dominiki, która "znosi" tą moją pasję.