
Z ust premier Beaty Szydło czy Mateusza Morawieckiego padło już tyle frazesów o wspieraniu ekspansji polskich firm za granicą, że aż głowa boli. Tymczasem, jak przychodzi do konkretów, to wychodzi na jaw brak zainteresowania i autentycznej chęci do pomocy.
Sympatyczny urzędnik zapytał, czy syn nie mógłby się zjawić w Indonezji, kiedy będzie tam bawić premier, i czy nie mogliby wspólnie odwiedzić budowy. Nawet nie zapytano, czy polski rząd mógłby jakoś nam pomóc przy tej inwestycji. Jak rozumiem, w grę wchodzi więc tylko okolicznościowe zdjęcie z biznesmenem do urzędniczego sztambucha. Strasznie mnie to boli.
O co chodzi z tym pomaganiem? Świetnie pokazuje to historia tej inwestycji Konspolu. Właściciele firmy z Nowego Sącza podbój rynku drobiowego w tym kraju zapowiadali już 4 lata temu. W 2014 ruszyli z budową. – To jest niewyobrażalnie fantastyczny, wręcz wymarzony rynek. Azja to 4 mld ludzi, rynek o ogromnym potencjale konsumpcyjnym, gdzie ludzie są coraz bardziej zamożni, chcą coraz lepiej, smaczniej i zdrowiej jeść. I to jest właśnie dla nas rynek – opowiadał o inwestycji Kazimierz Pazgan.
Indonezja to kraj, gdzie bez przychylności władz i uzgadniania biznesu na najwyższym szczeblu urzędowym, trudno zarabia się pieniądze. Umawiasz się z urzędnikiem na jutro, a zastanawiasz się, czy spotkanie dojdzie do skutku w następnym tygodniu. Barierą dostępu do rynku jest też korupcja i nieoficjalne opłaty naliczane za wszystkie zezwolenia, licencje importowe, odprawy celne itd. Pazgan choć opowiada o Indonezyjczykach wiele dobrego, doświadczył tych trudnych warunków.
Postanowiliśmy zbudować własną ubojnię, ale to wiązało się z zakupem nowej, większej działki z własnym ujęciem wody, odrolnieniem jej, uzyskaniem wszelkich zezwoleń. Inwestycja się przedłużała bo ziemię kupowaliśmy przez podstawionego człowieka od 45 drobnych właścicieli. Trzeba było z każdym negocjować, spisać akty notarialny. Mogliśmy to pewnie zrobić szybciej, ale wtedy zapłacilibyśmy za teren znacznie więcej.
Tymczasem, jak informuje Romuald Morawski, I Radca, Wydział Promocji Handlu i Inwestycji w Dżakarcie, indonezyjskie władze zaczynają wprowadzać liczne restrykcje dla zagranicznych inwestorów. Już w 2014 roku opisano 216 różnych branż i kategorii inwestycji, w których obowiązują bardzo szczegółowe ograniczenia. A to urzędnicy życzą sobie procentowego udziału lokalnej firmy w biznesie, a to przydzielają punkty za pochodzenie zagranicznego kapitału, to znów zgłaszają uwagi do lokalizacji inwestycji. Dla kontrastu możecie przeczytać , jak wita się polskich przedsiębiorców w USA.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
