Zgodnie z szacunkami ekspertów, w 2015 r. wartość rynku wód butelkowanych w Polsce miała sięgnąć kwoty 2,77 mld złotych. Niemal połowę tego rynku miały stanowić niegazowane wody mineralne. O ironio, do wyprodukowania litra wody butelkowanej trzeba zużyć trzy litry wody z wodociągów. A ta ponoć w niczym nie ustępuje tej z butelki. Ba, przewyższa ją.
Tak przynajmniej twierdzą miejscy spece od wodociągów. „Wody butelkowane kupujemy między innymi z powodu obecności związków mineralnych” – podkreśla firma Wodociągi Płockie Sp. z o.o. Poniżej zaś wypunktowuje zawartość poszczególnych składników mineralnych w wodzie lecącej z płockich kranów w porównaniu do wód takich jak np. Staropolanka.
W połowie stawki
Wynik? Cóż, niektórymi może wstrząsnąć. Weźmy pierwszy z brzegu wapń – jakże ważny dla kości. Zawartość w Staropolance: 139 mg/l. W „kranówie” niższa – 81 mg/l. I tak po kolei aż do podsumowania, w którym wyliczone są wszystkie składniki mineralne: w Staropolance 833,28 mg/l, w „kranówie” - 509,77 mg/l.
Sama piję wodę prosto z kranu – podsumowywała z kolei Agata Świderska-Ostapiak, prezes Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Nowej Soli na łamach „Gazety Lubuskiej”. – Nasza woda podlega szczegółowemu sprawdzaniu przez niezależne laboratoria. Jej parametry są zbliżone, a czasami nawet lepsze od tej kupowanej w supermarketach – ucinała.
– Woda dostarczana przez MPWiK w m.st. Warszawie S.A. spełnia surowe kryteria obowiązujące na terenie całej Unii Europejskiej i nadaje się do spożycia bez przegotowania, bez wyjątku we wszystkich dzielnicach - informuje nas z kolei Roman Bugaj, rzecznik warszawskiego MPWiK. – Na każdym etapie produkcji jakość wody kontrolowana jest przez laboratoria MPWiK w m.st. Warszawie S.A. Badanych jest zgodnie z wymaganiami Rozporządzenia Ministra Zdrowia 60 parametrów. Dodatkowo nadzór nad jakością wody dostarczanej odbiorcom prowadzi Państwowa Powiatowa Inspekcja Sanitarna – zapewnia.
Ile w tym prawdy? Eksperci przekonują, że dużo. – Woda w polskich miastach ma znakomitą jakość i dotyczy to większości, jeżeli nie wszystkich miast. Oczywiście, żeby mieć pewność, trzeba by to sprawdzać indywidualnie – podkreśla w rozmowie z INN:Poland dr hab. Stanisław Czachorowski, biolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. – Ale my w Olsztynie mamy doskonałą wodę. Może jest bardziej zażeleziona, co nie wszystkim musi odpowiadać, ale trzyma wysoką jakość. Zapewne nieco gorzej jest w miastach, które biorą wodę z Wisły – dodaje.
Metaliczny posmak kamienicy
No cóż, w Warszawie pod tym względem najwyraźniej nie jest źle. – Warszawska woda jest przebadana i nie ma wątpliwości, że nadaje się do bezpośredniego picia – mówi nam mgr inż. Agnieszka Kopacz, dietetyczka z firmy Pora Diety. – Inna sprawa, że nawet jeśli jakość wody w kanalizacji nie budzi obaw, to dużo zależy też od stanu kanalizacji w poszczególnych budynkach, od starych kamienic po bloki. Tam może pojawiać się rudawy kolor, metaliczny posmak lub zapach – dorzuca.
Ale nawet wtedy nie powodów do większych obaw. Wbrew alarmistycznych informacjom, na jakie można natknąć się w sieci, „kranówa” nie wywołuje raka. Nie ma też dokładnych danych, jak w całej Polsce wygląda chlorowanie wody kranowej – ale zdaniem pytanych przez nas ekspertów ta metoda oczyszczania wody ustąpiła dziś bardziej wyrafinowanym i czystszym technologiom.
Cóż, nie wszędzie jednak. Wodociągi Płockie opisują swoją procedurę uzdatniania wody w następujący sposób: „Woda w procesie uzdatniania jest m.in. dwukrotnie ozonowana, dwukrotnie filtrowana (przez filtry piaskowe i biologicznie aktywne filtry węglowe) oraz dezynfekowana dwutlenkiem chloru”. – Ilości chloru, jakie pozostają w wodzie z kranu są raczej niewielkie – mówi jednak Agnieszka Kopacz.
– Sam jestem najlepszym przykładem, że kranówka nie jest szkodliwa, bo wodę z kranu piję odkąd poszedłem do szkoły podstawowej na warszawskim Powiślu, wcześniej w domu nie pozwalali – podkreśla Roman Bugaj. – Z nieukrywaną satysfakcją obserwuję, jak zmieniał się jej smak i zapach od końca lat 80 do teraz. Warszawska kranówka to już zupełnie inny produkt niż ten sprzed lat, bo za wysoką jakością stoją wielomiliardowe inwestycje i technologie, których mogą nam pozazdrościć sąsiedzi z zachodniej Europy – dorzuca. Według niego, branża wydała na modernizację 70 mld złotych. Nie bez efektu. – Smak warszawskiej kranówki po prostu lubię i gotuję ją wyłącznie kiedy mam ochotę na kawę albo herbatę – kwituje rzecznik MPWiK.
Polubicie darmochę, jak zdrożeje butelkowana
Eksperci zgadzają się jednak, że woda z kranu nie różni się od tej z butelek – i pod tym względem przeprowadzony przez Wodociągi Płockie eksperyment porównawczy jest trafiony. – I przedsiębiorstwa wodociągowe i producenci wód butelkowanych pobierają wodę z tych samych źródeł – kwituje Stanisław Czachorowski. – To prawda, mineralizacja wody w kranie odpowiada mineralizacji wód średniozmineralizowanych i przewyższa wody wysokozmineralizowane. Jeżeli mielibyśmy kupować jakieś wody butelkowane, należałoby brać wyłącznie te wysokozmineralizowane – potwierdza Agnieszka Kopacz.
Tym bardziej, że – jeżeli argument, iż woda butelkowana jest zdrowsza, przestaje mieć podstawy – woda z kranu jest znacznie tańsza niż ta ze sklepu. Stanisław Czachorowski wylicza jej koszt na 2 grosze za litr, Wodociągi Płockie idą nawet dalej: litr wyceniają na niecałe pół grosza. Woda w sklepie to 2-3 złote za butelkę. Rachunek jest więc prosty. – Nawet bardziej – protestuje dr Czachorowski. – Nie musimy produkować, kupować, wyrzucać i utylizować opakowań. Nie spalamy benzyny przy transporcie wód do sklepów. Woda z kranu jest po prostu przyjaźniejsza: i dla kieszeni, i dla środowiska – kwituje.
Być może na konsumenta bardziej wpłyną zmiany, które czekają nas już niebawem. Ustawa prawo wodne w obecnym kształcie może sprawić, że podrożeją wszystkie napoje – w tym, rzecz jasna – wody butelkowane. To będzie kilka groszy na litrze, niby nic. A jednak...