Tadeusz Krzyżanowski, jeden z liderów społeczności romskiej.
Tadeusz Krzyżanowski, jeden z liderów społeczności romskiej. Archiwum rodzinne
Reklama.
INN:Poland: Czy w Polsce wciąż pokutuje stereotyp Cygana złodzieja? Według sondażu CBOS, Romowie są najbardziej nielubianą nacją przez Polaków. Aż 58 proc. respondentów deklaruje niechęć wobec Romów.
Tadeusz Krzyżanowski: Tak. Cygan jest złodziejem, nierobem. Dotyka nas to każdego dnia. Sam w Bydgoszczy szukam pracy dla moich krewniaków, ludzie nie chcą zatrudniać. Przez telefon słyszymy, że jest praca, a jak pójdziemy na miejsce, to okazuje się, że jej nie ma. Jak widzą ciemną skórę, mówią, że oferta pracy nieaktualna.
Polacy nie są niestety na tyle wyedukowani, by wiedzieć, że jako społeczność romska nie jesteśmy czarownicami. I nie chcą mieć nas za sąsiadów.
Jeden z samorządowców chciał pokazywać rodziny romskie ich przyszłym sąsiadom, by na podstawie tego decydowali, czy ich przyjąć. Nie można prowadzić takiej dyskryminacji w XXI wieku. Dziś chce się pokazywać Cyganów, za chwilę będzie się oglądało ludzi, którzy mają za dużą tuszę lub są innej nacji. Do czego to prowadzi?
logo
Tadeusz Krzyżanowski z córką. Archiwum rodzinne
… a burmistrz Limanowej Władysław Bieda kupił dla społeczności romskiej budynek w pobliskim Czchowie. Romowie zgodzili się przenieść, ale zaprotestował burmistrz Czchowa.
Żyjemy w kraju, gdzie gminy tworzą państwo w państwie. Bo jeśli ktoś legalnie zakupił budynek, to jak można odmówić w takiej sytuacji? Romowie zjedzą trawę albo swoich sąsiadów?!
Romów jest tam wiele, nie ma dla nich pracy, a więc jak każdy inny Polak korzystają z pomocy społecznej. I burmistrz może pomyślał: przyjmę kilka rodzin, to będę musiał dawać im pieniądze na życie.
Czyli cicha dyskryminacja wciąż istnieje. Polacy wyjeżdżają za granicę za chlebem, bo nie mogą znaleźć pracy w Polsce. Czyli nie ma roboty dla Polaka, to tym bardziej nie będzie dla Cygana. Dlatego jestem za tym, by tworzyć miejsca pracy w środowisku romskim, tak jak robię to ja.
Oczywiście można z urzędu pracy wziąć 20 tys. zł na stanowisko pracy, ale te pieniądze nie są wystarczające. Poza tym, żeby wziąć te 20 tys., trzeba mieć dwóch żyrantów, którzy zarabiają po 4 tys. zł. A kto zażyruje Cyganowi, który może nie oddać pieniędzy – takie są niestety stereotypy. I kółko się niestety zamyka.
W ramach programu Power rocznie wydaje się na kursy i staże 20 mln zł. Część tych pieniędzy powinno się przeznaczyć na miejsca pracy. Kupić maszyny czy zwierzęta, jeśli ktoś chce się zajmować rolnictwem. Ludzie wtedy będą pracować.
logo
Tadeusz Krzyżanowski podczas pracy z dziećmi. Archiwum rodzinne
Powiedział pan, że Romowie są najbardziej wykwalifikowanymi pracownikami w Polsce, bo kończą w urzędach pracy rozmaite kursy, nawet po 5, ale nie znajdują po nich pracy.
Ludzie dostają papier, który na nic im się nie przydaje. Mój pomysł: zrobić kursy, ale krótkie, dać staż, ale po nim zapewnić ludziom pracę. Wtedy ludzie będą mieli stanowiska pracy, a nie papiery, z którymi nic nie mogą zrobić.
Rzeczywiście Romowie mnóstwo tych kursów pokończyli?
Tak, to jest właśnie najgorsze, ludzie kończą po 2,3 kursy, stolarskie, rolnicze, kucharskie, a także menedżerskie i nie mają pracy. Wiem to z autopsji, bo sam takie kursy prowadziłem. Wcześniej mieli pokończone kursy na spawaczy, robili prawo jazdy i do dziś nie mają pracy.
Jednak ukończyć kurs menedżerski bez średniego wykształcenia jest trudno. A w naszym środowisku bardzo mało jest osób ze średnim lub wyższym wykształceniem.
logo
Zdaniem Tadeusza Krzyżanowskiego warto zainwestować z miejsca pracy dla Romów, kosztem wszechobecnych kursów i stażów. Archiwum rodzinne
Co pan sądzi o tym, że przepisy dotyczące promocji zatrudnienia nie przewidują szczególnego traktowania bezrobotnych i szukających pracy Romów? Tak napisało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Całkowicie rozumiemy, że przepisy nie faworyzują mniejszości. Jesteśmy Polakami z etnicznością romską. Gorzej, że po programach takich jak Power, które oferują dobre kursy zawodowe, nie ma środków na stanowiska pracy dla Romów. Dziś pracodawca, który zatrudni na 5 miesięcy Roma, ma go za darmo, bo jest to finansowane z programu Power. Nie dłużej. Nie mówię, że to złe, bo pracownik nabiera doświadczenia. Ale powinna być kontynuacja tej pracy. A pracodawca zwalnia taką osobę, bo po 5 miesiącach musi za nią płacić.
A nie zdarzało się, że pracodawca chciał przedłużyć umowę z dobrym pracownikiem, Romem?
Nie słyszałem o takich sytuacjach. Pracownicy – wykwalifikowani stolarze – byli dobrzy, jako koordynujący te działania rozmawiałem z pracodawcami, wszyscy byli z Romów zadowoleni.
Mówi pan o stanowiskach pracy, jakie powinno się tworzyć dla Romów. Jakie ma na myśli?
Teraz na rynku jest popyt właśnie na stolarzy. Powstaje dużo nowych domów, ludzie mają ogrody, potrzebują doniczek. Widziałem w internecie, że jest duże zapotrzebowanie na ule. Produkcja uli nie jest dużą inwestycją, trzeba mieć tylko maszyny. Drugą dziedziną jest rolnictwo. Są dopłaty do hodowli koni. Cyganie nie mają problemu, by założyć taką hodowlę. Wystarczy krótki trzymiesięczny kurs, dotyczący karmienia, szczepionek czy chorób. Trzeba jednak w taką hodowlę koni zainwestować.
logo
Syn Tadeusza Krzyżanowskiego, Adam, podczas prac budowlanych. Archiwum rodzinne
Jakie jeszcze bariery są wśród Romów, jeśli chodzi o dostęp do rynku pracy?
Wśród nas jest wielu niepełnosprawnych. Występują u nas duże obciążenia genetyczne. W Bydgoszczy w mojej rodzinie – mnie to szczęśliwie nie dotknęło – ciotki i kuzyni są obciążeni schizofrenią. To samo brat, obciążone są też jego dzieci. Miałem babcię, z którą w ogóle nie można się było dogadać. W ogóle psychiczne choroby są bardzo częste wśród Romów.
Nasi przodkowie mieli bardzo kiepski dostęp do edukacji. To też jest dla mnie niepełnosprawność, jeśli ktoś nie umie czytać czy pisać.
Wasza społeczność liczy według danych GUS 16 tys. osób. Jak wielu z was dotknęło bezrobocie?
Naprawdę jest nas 40 tys. Bezrobotnych jest z pewnością ponad 70 procent. Przykładowo w Bydgoszczy jest nas 400 osób, ja zatrudniam 10 z nich, łącznie pracuje 18 osób. Więc wychodzi łącznie ponad 90 procent.
A tak szczerze, jak wielu z was jest chętnych podjąć pracę?
50 procent na 400 osób. A te drugie 50 procent to dzieci i starsi, schorowani ludzie.
I nie ma w wieku produkcyjnym Romów, którzy nie chcą pracować?
Nie ma takich osób. Nawet jeśli nie jesteśmy legalnie zarejestrowani, to jeden handluje patelniami, inny ciuchami. To więc ludzie, którzy pracują. Gdybyśmy nie pracowali, musielibyśmy kraść. A gdybyśmy kradli, to siedzielibyśmy w więzieniach. A jeśli jest mały odsetek Romów, którzy siedzą w więzieniach, to znaczy, że coś jednak robią.
Decyduje wzór rodzinny. U mnie ojciec, dziadek zawsze pracowali: w elektrociepłowni czy betoniarni. Ludzie widzą, że na kredyt można kupić lodówkę czy samochód, więc garną się do pracy. Ale nie zawsze wśród Romów jest tak różowo, bo nie ma właśnie tego dobrego przykładu.
Jak obecnie wygląda sytuacja mieszkaniowa Romów w Polsce?
Najgorzej jest w Małopolsce. 50 rodzin mieszka w jednej kamienicy. To jest tragedia. Nawet jak ktoś nie śmieci, to wystarczy, że rzuci jeden papierek. Jeśli wyrzuci je 20 osób, to mamy już 20 papierków. I Polacy i Cyganie dbają o czystość. Jesteśmy czystym narodem, ale przy tak dużym skupisku często są przepełnione śmietniki i wtedy papierki wyrzuca się obok.
Z powodu dramatycznej sytuacji powstają samowole budowlane, bo ci ludzie nie mają mieszkań i budują z byle czego, z tego co znajdą na śmietniku.
Jak zauważyła Najwyższa Izba Kontroli, grozi nam wykluczenie społeczne, jeśli nie będzie się inwestować w naszą mniejszość. Inne mniejszości sobie poradziły, my nie. Były może środki na edukację dzieci romskich w szkołach, ale nie było asystentów, którzy by się nią zajęli. Środki, które idą na kursy i staże, ale to wciąż mało. Same kursy nic nie dają, na 100 przeszkolonych, 2 czy 3 znajduje pracę.

Napisz do autora: rafal.badowski@innpoland.pl