Nie wystarczyło kontrowersji, które otaczały Google Glass. Teraz w szranki z firmą z Mountain View postanowił stanąć jeden z najpopularniejszych potentatów mediów społecznościowych: Snapchat.
Snapchat znalazł się w kluczowym dla swojej przyszłości momencie. Firma zmienia nazwę na Snap Inc. i jeszcze tej jesieni chce zaskoczyć swoich miłośników hipsterskim gadżetem – okularami z możliwością nagrywania krótkich klipów video.
Nie będzie to nadzwyczaj wyrafinowany produkt. Oprawki w trzech wariantach: czerń, coś na kształt turkusu, kolor „koralowy”. Wystarczy je lekko nacisnąć, by zacząć nagrywać – jedno stuknięcie uruchamia zapis 10-sekundowy, trzy naciśnięcia – nagranie 30-sekundowe. Kamera obejmuje obraz w 115-stopniowym kącie. Z przodu błyska wtedy światełko, dzięki czemu otoczenie wie, kiedy nagrywamy. Video można załadować na telefon, a z niego – jakżeby inaczej, na Snapchata. Bateria starcza mniej więcej na dobę.
Trudno jeszcze mówić o recenzjach, skoro wieści o okularach Snapchata dopiero co nieformalnie wyciekły do mediów. Za to pierwsze komentarze nie pozostawiają na projekcie suchej nitki. Po pierwsze, po co nam kolejna kamera, skoro w telefonach mamy urządzenia być może bardziej wyrafinowane, a nagrywanie urządzeniem „na głowie” będzie jeszcze bardziej „wytrzęsione” niż klip nagrany z – drżącej nawet – ręki?
Po drugie, grupą najbardziej zainteresowaną tym produktem mogliby być chyba tylko geekowie, którzy za wszelką cenę demonstrują, że są „bardziej w przyszłości niż reszta otoczenia”. Po trzecie, quasi-reklamowe zdjęcia, mające towarzyszyć kampanii informacyjnej, straszą naśladownictwem fotografii artystycznej. No i pozostaje wreszcie pytanie o prywatność: na Zachodzie nie są już rzadkością szyldy „No Google Glass here”. Produkt Snapchata szybko może trafić na tę samą półkę.
Ale nie ma co przedwcześnie skreślać okularów Snapchata. Być może zapotrzebowanie użytkowników portalu na „perspektywę z pierwszej osoby” jest większe niż się może wydawać. Ponadto serwis zaczyna eksperymentować z możliwością edytowania nagrań, co dla wielu jego użytkowników może być jeszcze lepszą zabawą niż... sama zabawa. Po trzecie, nawet z porażki można wyciągać jakieś wnioski, a firma wydaje się być poważnie zainteresowana rynkiem hardware.
„Okulary nie są gadżetem, który będzie oceniany w oparciu o swoją specyfikację techniczną, a raczej poprzez pryzmat tego, jak zmienią ludzkie zachowania. Wytwarzanie nowych metod działania zawsze będzie trudniejsze niż upchnięcie procesorów do czipa. Odwrócenie zdegustowania, jakie wywołały Google Glass, będzie jednak wymagać wszystkich umiejętności Evana Spiegela” [szefa Snapchata – przyp. red.] - komentował magazyn „Tech Crunch”. Nic dodać, nic ująć.