Minister pracy Elżbieta Rafalska sympatią do protestujących kobiet chyba nie pała. Poniedziałkowy strajk wobec zakazu aborcji skwitowała w ostrych słowach na łamach „Super Expressu”.
– Jak ktoś jest zdrowy, to powinien pracować – skwitowała szefowa resortu pracy. – Przecież można po pracy sobie protestować – dodała.
Ripostami błyskał też w wywiadzie szef dyplomacji, Witold Waszczykowski. – No, niech się bawią – kwitował pytania o strajk. Zagrożenie praw kobiet nad Wisłą? – Chyba tylko w "Gazecie Wyborczej" – dorzucał.
– Jeśli ktoś uważa, że nie ma większych zmartwień w Polsce w tej chwili, to proszę bardzo – twierdzi szef MSZ, pytając retorycznie, czy prawa kobiet znajdujących się w brzuchach innych kobiet też są chronione.
„Czarny strajk” w administracji rządowej ma przejść bez większego echa. Kilka dni temu Paweł Szefernaker, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, zapowiadał w programie „Jeden na jeden” na antenie TVN24, że podległy mu urząd „będzie pracować normalnie”. – Panie, które nas oglądają, z pewnością wiedzą, że sytuacja kobiet w Polsce się nie zmieniła – uciął.