Pilotażowe programy samoobsługowego skanowania produktów w polskich supermarketach mają ruszyć już z początkiem przyszłego roku. Z rezygnacją z obsługi przez pracowników eksperymentują co najmniej dwie sieci marketów: Piotr i Paweł oraz Tesco.
Najwięcej doświadczeń na tym polu wydaje się mieć sieć brytyjska: na Wyspach funkcjonuje już kilkaset placówek sieci, w których możliwa jest samoobsługa przy wycenie i płatności zakupionych towarów. Stanowiska umożliwiające dokonanie bezobsługowych zakupów pojawiły się też w polskich supermarketach, choć nie cieszą się wielką popularnością – olbrzymia większość klientów i tak wybiera kolejkę do tradycyjnej kasy.
Od przyszłego roku jednak wspomniane sieci chcą dokonać nieco radykalniejszych ruchów: klienci mieliby zacząć samodzielnie skanować produkty. Przed wejściem kupujący pobieraliby przenośne skanery, zdejmując produkty z półek – skanowali je, a następnie, dzięki karcie lojalnościowej, identyfikowali się i dokonywali płatności.
Nie jest to przełom: na świecie działają już w pełni zautomatyzowane supermarkety. Pionierem w Europie są Szwedzi – na początku tego roku w niewielkiej miejscowości Viken ruszył całodobowy supermarket, stworzony przez lokalnego informatyka, w którym klienci otwierają drzwi i dokonują autoryzacji zakupów za pomocą smartfona. Płatność nie jest natychmiastowa: klient otrzymuje sumaryczną fakturę raz w miesiącu. Z kasjerów zrezygnował też – i to już kilka lat temu – market Green Matmarknad w znacznie ruchliwszym Malmö.
Brak kasjerów to znak czasów: płatności smartfonem czy kartą już od lat miały doprowadzić do automatyzacji zakupów. W przypadku polskich sieci przyczyny mogą być jednak bardziej prozaiczne. Od pewnego czasu na rynku pracy zaczyna brakować osób chętnych do pracy w supermarketach, co jakiś czas temu doprowadziło do fali podwyżek pensji pracowników, a nawet pewnej rywalizacji na tym tle. Przejście na system samodzielnego skanowania produktów może być finalnym ciosem w tej batalii.