To nie Uber wykończy taksówkarzy? Teraz auto wypożyczysz jeszcze łatwiej niż rower
Konrad Bagiński
29 listopada 2016, 17:15·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 29 listopada 2016, 17:15
Kaucje, negocjacje, zostawianie numerów kart kredytowych całej rodziny to przeszłość. Dziś żeby wypożyczyć samochód wystarczy parę minut przed komputerem i aplikacja mobilna – w 4Mobility samochód otwierasz smartfonem. A płacisz nie za dzień, a za minuty.
Reklama.
Jesienią w stolicy wystartowała nowa usługa – wypożyczanie samochodów na minuty. Operatorem systemu jest spółka 4Mobility, tak samo nazywa się usługa. Ma wiele wspólnego z miejskimi wypożyczalniami rowerów, choć nie jest wspierana przez władze Warszawy. Często jest nazywana samochodowym Veturilo.
- W zasadzie oba systemy mają pewien element intermodalności. Załóżmy, że przyjeżdżam do miasta kolejką, najbliżej mam rower, wypożyczam go, później potrzebuję coś przewieźć albo jadę z kimś na spotkanie, więc potrzebuję samochodu. Biorę go, jadę, odstawiam. Jest to więc składnik systemu miejskiej mobilności, jego uzupełnienie o samochód wypożyczany na minuty. Nasz użytkownik to ta sama osoba, która rano może korzystać z roweru, w ciągu dnia z auta, a wieczorem z komunikacji miejskiej – mówi Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility.
Firma jest jeszcze start-upem. Skąd się wzięła? Paweł Błaszczak opowiada: - Jestem pomysłodawcą tego projektu, idea tkwiła w mojej głowie od dłuższego czasu. Mniej więcej półtora roku, dwa lata temu przeszedłem z fazy czystko koncepcyjnej do rysowania tego projektu. Jesienią zeszłego roku powołałem spółkę do jego realizacji, ściągnąłem osoby, które wierzyły w jego powodzenie i zaczęła się faza budowania procesów, przygotowania zakresu usług i tworzenia systemów – wszystkiego, co było potrzebne do wdrożenia usługi w życie.
Paweł Błaszczak przez kilkanaście lat pracował w branży długoterminowego wynajmu samochodów. Postanowił wykorzystać swoje doświadczenia, zamieniając jednak miesiące i lata wynajmu na minuty i godziny.
Jak to działa? Użytkownik rejestruje się na stronie 4mobility. Firma weryfikuje jego dane. Zajmuje to ok. kwadransa. Potem wystarczy dopisać numer karty płatniczej (nie musi być kredytowa) i ściągnąć aplikację. Za jej pomocą rezerwuje samochód, który może odebrać w jednej z 20 dziś istniejących baz na terenie Warszawy. Gdzie odbiera kluczyki? Nigdzie. Auto otwiera się… smartfonem.
- Oczywiście samochód musi być do tego odpowiednio przystosowany. Z zewnątrz nic nie widać, ale wewnątrz zaszło trochę zmian. Naszym partnerem jest firma, która od wielu lat świadczy tego typu usługi na całym świecie i dostarcza sprzęt, który montujemy w samochodzie. To wręcz kluczowy element usługi, pozwalający na zupełnie zdalną kontrolę auta - nie tylko przez nas, ale przede wszystkim przez użytkownika. Użytkownik za pośrednictwem naszych systemów łączy się przez swój smartfon z komputerem samochodu. Rozwiązania są bardzo zaawansowane, ale z punktu widzenia użytkownika wyglądają wprost banalnie. Za pomocą aplikacji rezerwuję sobie samochód na czas i miejsce, podchodzę do auta, pojawia się możliwość otworzenia go. Bezstykowo. Naciskam, auto się otwiera, wsiadam, wciskam przycisk start i jadę. Cała komunikacja jest szybka – rezerwacja samochodu to ok. 10 sekund, otwarcie auta – kilka sekund, w trakcie jazdy można zmienić zdanie i przy wykorzystaniu aplikacji przedłużyć rezerwację, zakończyć ją oraz zgłosić swoje ewentualne zastrzeżenia – mówi Paweł Błaszczak.
Usługa szybko się rozwija, ale dziś – zaledwie kilka tygodni po starcie – trudno mówić o liczbach. W każdym razie do dyspozycji użytkowników jest ok. 50 samochodów BMW i Mini. Zaletą systemu jest to, że auto możemy wypożyczyć w jednej, zostawić w drugiej bazie, a parkowanie w Śródmieściu jest dla użytkownika darmowe. 4mobility dba również o to, by bak był pełny – za benzynę nie płacimy.
– Od samego początku zainteresowanie branży motoryzacyjnej naszym projektem było duże. BMW Polska bardzo pozytywnie podeszło do tematu, wspierali nas. Na takim partnerze nam zależało i nasz wybór padł właśnie na tę firmę – opowiada prezes 4mobility. – Zainteresowanie miast i samorządów naszym projektem jest zauważalne, od dłuższego czasu uczestniczymy w wielu dialogach. Ale akurat kwestia parkowania w strefach to nie jest zasługa miasta. Ten koszt o prostu bierzemy na siebie. Mam nadzieję, że to się zmieni w najbliższym czasie, czyli uzyskamy większe przywileje ze strony miasta stołecznego. Zresztą nie tylko my, bo należy się spodziewać, że podobnych pomysłów pojawi się więcej – opowiada.
A co z benzyną i eksploatacją samochodu? – Staramy się zapewnić użytkownikom taki komfort, żeby samochody były zatankowane, umyte, z płynem do spryskiwaczy. Żeby były kable do ładowania, uchwyty do telefonów komórkowych etc. Czyli wszystko, czego może oczekiwać wsiadając do samochodu, który nie jest jego i by mógł się swobodnie poruszać przez godzinę czy przez kilka godzin. Ale jeśli zdarzy się, że użytkownik wsiądzie do auta, w którym jest mało paliwa albo jedzie dalej, to ma możliwość zatankowania na nasz koszt, przy użyciu karty paliwowej, która jest przypisana do każdego samochodu, na wybranej stacji sieci Orlen – kontynuuje.
Koszty? Grosze.
Całość usługi oparta jest na płaceniu za czas i dystans – trochę podobnie jak w taksówce. Ale koszty są wielokrotnie niższe. Minuta wypożyczenia Mini to 41 groszy (24,60 zł za godzinę) plus 80 groszy za przejechany kilometr. BMW 1 kosztuje 54 grosze za minutę (32,40 zł za godzinę), „trójka” – 58 groszy (34,80 zł za godzinę). Auto można też wypożyczyć na 12 godzin (115 – 179 zł) czy weekend. I nie płacimy dodatkowo za paliwo, ubezpieczenie, przeglądy, naprawy.
4 mobility działa obecnie jako spółka akcyjna. – Formuła spółki z .o.o. w pewnym momencie przestała nam wystarczać. Usługi i produkty były gotowe, więc zaczęło się duże zapotrzebowanie na kapitał i musieliśmy go szukać. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że lepszą formułą będzie posiadanie spółki akcyjnej. Przejęliśmy więc działającą spółkę i do nie wprowadziliśmy całą działalność operacyjną. W niej skończyliśmy testy i zrobiliśmy całą komercjalizację usługi – mówi Paweł Błaszczak. Spółka od maja jest notowana na New Connect.
– Zaczynaliśmy jak większość start-upów w tej chwili – pierwsze pieniądze to były po prostu oszczędności. Zostały przeznaczone na początkową działalność, później pojawili się pierwsi inwestorzy. Oni nam zaufali i do tej pory są z nami, wierzą w projekt i przyczyniają się do jego rozwoju. Obserwujemy zainteresowanie rynków inwestycyjnych, w dalszym ciągu pracujemy nad tym, żeby finansowanie projektu było zapewnione. Póki co to się udaje, będziemy robić wszystko, by zachęt dla rynków inwestycyjnych w naszym projekcie nie brakowało. Na razie projekt kosztował kilka milionów złotych – opowiada Błaszczak.
W pierwszej fazie rozwoju 4mobility kierowało swoje usługi do segmentu B2B, czyli dla innych firm. Szybko okazało się, że ta formuła powinna być bardziej otwarta. – Dziś oferta jest skierowana do prawie wszystkich użytkowników. Podstawowe ograniczenia to wiek – powyżej 21 lat i oczywiście ważne prawo jazdy – twierdzi Paweł Błaszczak.
4mobility pozycjonuje się jako usługa typu car sharing, czyli pewnego rodzaju element ekonomii współdzielenia. – Tak, faktycznie jesteśmy wypożyczalnią samochodów, ale pamiętajmy o tym, że car sharing występuje w wielu formułach. Jedną z nich jest car pooling, czyli model peer-to-peer - użyczanie swojego samochodu innym, branie pasażerów na różne trasy. Niektórzy mówią, że to jest „prawdziwy” car sharing. Ale my robimy bardzo podobnie. Większa część car sharingu na świecie odbywa się właśnie w takim modelu. Użyczamy technologię, logistykę i samochód. Jest to wynajem samochodu, ale można z niego korzystać w trybie minutowym, godzinowym a nie na dni czy miesiące. Na dodatek kiedy zaczynaliśmy świadczyć usługę, odbywało się to w formule stadion based – odbiór i zwrot w tym samym punkcie. Wtedy faktycznie można było mówić bardziej o tradycyjnym wynajmie. Ale teraz usługa ma otwartą formułę, każdy może się zarejestrować, są stałe punkty gdzie auta czekają, można je zostawić w dowolnym (oczywiście dozwolonym) miejscu w Śródmieściu albo w jednej z 20 baz w całym mieście. Ta liczba oczywiście cały czas rośnie.
Prezes 4mobility planuje, że w ciągu najbliższego roku liczba dostępnych aut w Warszawie dojdzie do 200. Sama usługa ma też wejść do innych miast – Krakowa i Trójmiasta.