Żadnych nerwowych reakcji – zapowiadał Oliver jeszcze z końcem ubiegłego roku, komentując konsekwencje Brexitu. A jednak. Okazuje się, że telewizyjny gwiazdor programów kulinarnych będzie musiał zlikwidować kilka z kilkudziesięciu posiadanych lokali.
Jak przewidują media na Wyspach, do zamknięcia przeznaczonych zostanie sześć z 42 restauracji należących do Jamie Oliver Restaurant Group – najpewniej niektóre lokale funkcjonujące pod szyldem Jamie's Italian. Zlikwidowane zostaną dwie restauracje w Londynie, a także te, które Oliver otworzył w Exeter, Aberdeen, Cheltenham i Tunbridge Wells.
– Po referendum odczuwamy coraz większą presję i niepewność – twierdzi szef sieci, Simon Blagden. Na kłopoty sieci składają się przede wszystkim podwyżki cen produktów używanych do komponowania produktów, których firma spodziewa się wraz z Brexitem. Ale istotnym czynnikiem jest też los cudzoziemców zatrudnionych w lokalach – z których część być może będzie musiała opuścić Wielką Brytanię po rozstaniu z Unią Europejską.
Dodatkowo, do Olivera klienci zaglądają dziś rzadziej. – Żeby mówić o zyskowności restauracji, musimy mieć około 3 tysięcy gości na tydzień – zastrzega Blagden. Zamknięcie sześciu lokali nie oznacza plajty, jednak dla brylującego od 1999 roku na ekranach kucharza jest dosyć spektakularną porażką.