Tylko w ubiegłym tygodniu w kilku dużych firmach w Polsce podjęto akcje strajkowe. Z zapowiedzi związkowców wynika, że w najbliższych dniach mogą zapaść decyzje o kolejnych akcjach protestacyjnych zmierzających do wymuszenia podwyżek płac. Na tej liście są m.in. sieć supermarketów Tesco oraz Porty Lotnicze.
Już w piątek nie dotarły do klientów paczki nadane za pośrednictwem firmy kurierskiej DHL. Związkowcy z firmy są skłonni określać swoją akcję protestacyjną mianem „strajku generalnego”, jednak chodzi przede wszystkim o poznański oddział firmy – zatem klienci i adresaci przesyłek w Poznaniu oraz tych, które przez to miasto „przechodzą” w łańcuchy dostaw logistycznych będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Sytuacja w DHL nie jest do końca jasna – przedstawicielka szefów firmy zapewniła, że opóźnienie nie powinno być dłuższe niż kilkadziesiąt godzin i paczki, które miały być dostarczone w piątek – dotrą w niedzielę.
Ale nie jest to pewne, bo pracownicy odgrażają się, że jeżeli nie zostaną spełnione ich postulaty – przeciągną akcję na kolejny tydzień. Problem w tym, że nie jest też do końca jasne, czy chodzi wyłącznie o płace, czy też o warunki pracy w DHL.
Wiadomo za to, o co chodzi w Odlewni Żeliwa w Zawierciu – tamtejsza załoga opuściła stanowiska już w ostatni poniedziałek i zaczęła okupację zakładowej stołówki. W akcji wzięło udział 150 zatrudnionych, którzy już od jesieni próbują skłonić zarząd firmy do podniesienia podstawowego wynagrodzenia (podwyżki ogłoszone w styczniu załoga uznała za niewystarczające). Protest popiera 80 proc. pracowników, którzy argumentują, że dostają 1600 złotych pensji, co nie wystarcza na związanie końca z końcem. Domagają się podwyżki do poziomu 2000 złotych.
Na początku lutego stanęły prace na placu budowy przy ulicy Bobrowieckiej w Warszawie. Tam zaprotestowali w ten sposób ukraińscy robotnicy, pracujący dla firmy Solaris Energy. To kolejny spór na tle płac – pracodawca miał wypłacić zatrudnionym zaledwie część obiecanej zaliczki – na dodatek zaniedbał formalności i nie oddał robotnikom dokumentów. Włodzimierz Robaszek z Solaris Energy odpierał te zarzuty, podkreślając, że najpierw chciał sprawdzić, „co zatrudnieni potrafią”.
Trwa też permanentny strajk w Operze Bałtyckiej, gdzie spór firmy z pracownikami miała przeciąć ugoda stron – dyrektor Opery twierdzi, że znalazł się w niej zapis o podwyżkach i to nie małych: średnio 30 proc. 4 mln zł na ten cel miał zagwarantować Urząd Marszałkowski w Gdańsku. Dla związkowców z Solidarności nie jest to jednak żadna podwyżka – twierdzą, że zarabiać będą tyle, ile zarabiali przed wrześniem, a zarobki są gwarantowane zaledwie do końca 2017 r. Pewne jest jedno: w Operze Bałtyckiej do końca lutego odbywać się będą wyłącznie spektakle dla dzieci.
Ale to wszystko zaledwie początek: już w poniedziałek ma się odbyć referendum strajkowe w państwowej firmie Porty Lotnicze, zarządzającej m.in. Okęciem. Jej pracownicy domagają się 8-procentowej podwyżki. Spektakularny strajk może ogarnać sieć supermarketów Tesco – zatrudnione tam osoby chcą, by zarząd przyznał im podwyżki rzędu 350 złotych, odpowiadające wzrostom płac np. w Lidlu. Na razie stanowisko menedżerów firmy jest klarowne – o podwyżkach w Tesco tradycyjnie rozmawia się w maju.
Wyjątkowo w konflikcie na Dolnym Śląsku nie chodzi o płace, choć – o pieniądze. Tamtejszy oddział Przewozów Regionalnych nie doszedł do porozumienia z urzędem marszałkowskim w sprawie finansowania usług. Firma domagała się od urzędu 56 mln zł, urząd proponował 46 mln – i krakowskim targiem ustalono stawkę na 49,1 mln zł. A przynajmniej tak się mogło wydawać, bo na początku lutego okazało się, że żadnego porozumienia nie zawarto i kolejarze grożą władzom województwa strajkiem.