Nawet siedemset osób może stracić pracę w sieci Tesco w efekcie decyzji o zamknięciu dwóch supermarketów firmy w Polsce oraz ograniczeniu możliwości robienia e-zakupów. Do końca ubiegłego tygodnia związkowcy prowadzili rozmowy z menedżerami co do warunków planowanych zwolnień grupowych. Udało im się wynegocjować hojne warunki odejścia.
Większość osób, które stracą pracę, odejdzie z Tesco na początku maja i czerwca br. Zgodnie z porozumieniem związków zawodowych z brytyjską firmą, te osoby, które nie przepracowały jeszcze w Tesco dwóch lat otrzymają odprawę wysokości jednomiesięcznego wynagrodzenia. Pracownicy ze stażem w Tesco sięgającym od dwóch do ośmiu lat otrzymają odprawę wysokości dwumiesięcznego wynagrodzenia. Pracownicy, którzy byli związani z firmą dłużej niż osiem lat otrzymają równowartość trzymiesięcznego wynagrodzenia.
To zresztą nie koniec, bo w niektórych przypadkach odprawy będą mogły sięgnąć wysokości nawet półrocznych zarobków. Dodatkowo do kieszeni zwalnianych mogą trafić jednorazowe świadczenia wysokości 2500 zł brutto, a osoby, które wykażą się 100-procentową obecnością w pracy w okresie od ogłoszenia porozumienia po dzień odejścia z pracy otrzymają jeszcze 500 złotych brutto jednorazowego świadczenia.
Mało tego, firma chce się postarać, by przynajmniej część zwolnionych mogła się zatrudnić w innych supermarketach sieci. Eksperci zresztą i bez tego nie przewidują, by byli pracownicy Tesco długo pozostawali na bezrobotnym. - Pracownicy supermarketów jak najbardziej mają możliwość znalezienia pracy. To zależne od ich doświadczenia, możliwości, umiejętności – twierdzi Rafał Górecki z Manpower Polska. - Obecnie mamy rynek kandydata, kandydaci są poszukiwani i są na miarę złota – dodaje.
- Sytuacja na rynku pracy jest trudna z tego tytułu, że mamy zapotrzebowanie na zatrudnienie osób przy kasach – dowodzi z kolei Renata Juszkiewicz, szefowa Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - Bardzo dużo kobiet, które otrzymują 500+ zrezygnowało z pracy w handlu. Staramy się tę lukę zapełnić pracownikami z Ukrainy – mówiła.
Cóż, zwolnieni z Tesco mogą zatem na zmianie wyjść nie najgorzej. Tym bardziej, że wciąż trwa spór między związkowcami z firmy, a jej kierownictwem co do potencjalnych podwyżek w sieci. Tesco to jedno z tych przedsiębiorstw, w których wciąż jeszcze nie podniesiono pensji – mimo że zrobiła to już konkurencja, m.in. Lidl i Biedronka.