W podkarpackim Radomyślu Wielkim najwyraźniej umieją liczyć. Gmina ta jest w czołówce rankingów najniższych podatków lokalnych w Polsce, a jednocześnie – szybko rosną jej wpływy podatkowe. W tym roku mają być rekordowe.
- Nie obciążamy zanadto naszych mieszkańców, a jednocześnie dysponujemy takimi wpływami do budżetu, aby móc dokonywać prorozwojowych inwestycji – tłumaczy burmistrz Radomyśla, Józef Rybiński. - W tym roku wszystkie nasze dochody od osób prawnych, od osób fizycznych i od innych jednostek nieposiadających osobowości prawnej przekroczą rekordowe 10 mln złotych – zapowiada.
W puli podatków i opłat, jakie płaci każdy Polak, podatki lokalne są wcale nie bagatelną częścią – należą do nich m.in. podatki od nieruchomości i środków transportowych, podatki rolny i leśny, opłaty miejscowe, uzdrowiskowe, targowe, reklamowe i od posiadania psów. Gmina może też obniżyć koszty opłat związanych z ewidencją podatkową nieruchomości.
W Radomyślu jednak na tym nie poprzestają. Sztuka obniżania podatków wiąże się bowiem z umiejętnością pozyskiwania innych środków. - Działamy na zasadzie „złotówka nasza, złotówka z zewnętrz”, np. z funduszy unijnych lub budżetu państwa – zapewnia samorządowiec. - Nierzadko udaje się nam uzyskać dużo większe dotacje, sięgające 75 lub 85 proc. wartości inwestycji – kwituje.
W efekcie w stosunkowo niewielkiej miejscowości działa dziś około sześciuset firm – zakładanych zarówno przez mieszkańców, jak i osoby spoza Radomyśla. - Niskie obciążenia podatkowe są jednym z czynników sprzyjających rozwojowi gospodarczemu – ucina burmistrz. Rośnie liczba pozwoleń na zabudowę – w 2016 roku było ich prawie 160, czyli statystycznie wydawano je częściej niż raz na dwa dni. Tymczasem kwota uzyskana z podatków lokalnych wzrosła z 2,75 do 3,92 mln zł między 2010 a 2016 rokiem.