Polska firma odzieżowa LPP, właściciel takich marek jak Reserved, SiNSAY czy Cropp, w ciągu najbliższych dwóch lat zamierza zatrudnić aż tysiąc osób. – Największe zapotrzebowanie jest na projektantów i specjalistów IT – mówi w rozmowie z INN:Poland Jacek Kujawa, wiceprezes LPP. Do końca 2018 roku firma zamierza podwoić zatrudnienie w przypadku tych dwóch stanowisk. – Obecnie zatrudniamy 200 projektantów i 200 programistów. To za mało. Od dziś mamy ofertę pracy co najmniej dla stu osób – dodaje.
Intake, mood board, paterny, SS i AW – gdy osoba spoza świata mody trafia do gdańskiej siedziby LPP, może zwątpić, czy wciąż przebywa na terenie Polski. Tak właśnie komunikują się między sobą pracownicy słynnej marki odzieżowej. Są to głównie młodzi ludzie z branż kreatywnych.
Dla niewtajemniczonych wyjaśniamy. SS to skrót z angielskiego Summer/Spring, oznaczający sezon wiosenno-letni. Z kolei AW – Autumn/Winter – to, jak sama nazwa wskazuje, określenie kolekcji jesienno-zimowej. Intake oznacza miesiąc kalendarzowy. Zatem intake pierwszy to styczeń, z kolei najtrudniejszy jest intake siódmy, czyli lipiec. – W najlepsze trwają wyprzedaże, dlatego musimy wymyślić coś, co sprawi, by kupowano również nową kolekcję – wyjaśniają pracownicy. A co z kwietniem? Uznaniem kupujących cieszą się już letnie modele, jasne kolory. Trzeba jednak pamiętać, że na ten miesiąc często przypadają Święta Wielkanocne. Nie można więc zapomnieć o rzeczach eleganckich. Mood board z kolei to nic innego tylko plansza inspiracyjna, na której widnieją się wszystkie najmodniejsze w nadchodzącym sezonie looki prosto z wybiegów. Myli się jednak ten, kto uważa, że marka LPP żyje pod dyktando światowych projektantów. Firma opiera swój model działania w dużym stopniu również na big data, dzięki czemu stara się maksymalnie zaspokoić gusta i preferencje konsumentów.
Jak podkreślają pracownicy, dzień na ul. Łąkowej rozpoczynany jest od analizy raportów sprzedaży, które dostarczane są przez koordynatorów sprzedaży działających od roku w ramach działów handlowych. Zajmują się dogłębną analizą tejże we wszystkich punktach LPP na świecie. Pozwala to szybko reagować na oczekiwania konsumentów, dostarczając im dokładnie takie modele, jakich najbardziej pożądają w określonym momencie. – Jeżeli widzimy, że w Niemczech lepiej sprzedają się bluzki z falbankami, to wysyłamy tam więcej odpowiednich modeli – słyszymy.
Podobną szybkością działania może pochwalić się cały dział produkcji. – Bardzo szybko wprowadzamy na rynek nowy model. W przypadku koszul czy sukienek cały proces produkcyjny może nam zająć góra dwa tygodnie, z związku z czym w ciągu zaledwie miesiąca jesteśmy w stanie zaprojektować i wpuścić nowy model na rynek – słyszymy od pracowników.
Jaka dynamika działania, taka atmosfera w firmie. [W tę i z powrotem snują się młodzi ludzie ze stertą ubrań. Swetry, kurtki, sukienki – najnowsze modele ubrań, które dopiero co trafią do sklepów, zdobią ściany pracowni. Klimat jak rodem z Shoreditch panuje w całej gdańskiej siedzibie LPP przy ul. Łąkowej, która mieści się w gmachu dawnego Gdańskiego Monopolu Tytoniowego przylegającego do Fabryki Karabinów. Nie natkniesz się tu na coolery biurowe, ani na openspace’y – siedziba LPP w niczym nie przypomina typowego lokum pracownika Mordoru. Są tu wyspy kawowe, strefy relaksu czy wyciszone kapsuły. Wiele z tych rozwiązań zostało zaprojektowanych przez młodych polskich projektantów. Co ciekawe, nie ma również tzw. biurka szefa. Dowiadujemy się, że Marek Piechocki, prezes LPP, nie posiada własnego gabinetu, pracuje razem z innymi pracownikami, migrując z działu do działu.
Obecnie w siedzibie głównej LPP pracuje ok 700 osób. – Aż 40 proc. załogi to ludzie poniżej 30 roku życia – tłumaczy w rozmowie z nami Sławomir Ronkowski, Dyrektor Komunikacji i Zrównoważonego rozwoju w LPP. – Dlatego zwracamy szczególną uwagę na wystrój tak, by było to miejsce pracy przyjazne dla ludzi z pokolenia X i Z – dodaje. W biurze działają technologie smart house takie jak inteligentny system zarządzania ciepłem i oświetlenia. – Po godzinie 17-tej, gdy budynek się wycisza, obniżana jest temperatura. Każdy pracownik, który będzie chciał zostać po godzinach, będzie mógł wprowadzić odpowiedni sygnał zachowania temperatury w swoim pokoju – wyjaśnia Jacek Kujawa. Oświetlenie również jest sterowane z wykorzystywaniem czujników ruchu.
W przyszłości LPP Fashion Lab będzie składał się z czterech budynków – na budowę całego kampusu firma przeznaczy ok 230 mln zł. Będzie to największy tego typu kampus mody w kraju. Projektantem części budynków jest pracownia JEMS Architekci, odpowiedzialna za rewitalizację słynnej Hali Koszyki w Warszawie. Cały kompleks będzie utrzymany w stylu industrialnym z dominacją surowego betonu i szklanych elementów. Jako że projekt został opracowany w porozumieniu z konserwatorem zabytków, będzie w pełni komponował się w charakter zabudowy typowej dla Dolnego Miasta.
Do nowego kampusu zostaną przeniesione zespoły LPP z różnych zakątków Trójmiasta – łącznie w nowej siedzibie będzie mogło pracować ok. 3,5 tys. osób. – To wciąż za mało. Rośniemy bardzo szybko. Jeszcze nie wybudowaliśmy pozostałych budynków kampusu, a już brakuje miejsc – mówi Jacek Kujawa. Jak podkreśla wiceprezes, tylko do końca następnego roku spółka planuje zatrudnić aż tysiąc pracowników. Takie tempo jest związane z szeroką ekspansją LPP w kraju i za granicą. W samej tylko Rosji spółka posiada 350 punktów sprzedaży. Z kolei na wrzesień jest planowany debiut LPP na prestiżowej Oxford Street. To ta zostanie otwarty flagowy salon Reserved. Marka kładzie również duży nacisk na rozwój sektora e-commerce oraz zespołów projektowych.
Wszystko to sprawia, że do końca 2018 roku dwukrotnie ma wzrosnąć liczba zleceń dla polskich zakładów do 10 mln sztuk odzieży. Już dziś LPP zarządza siecią składającą się z 1700 salonów w 19 krajach w Europie, Afryce i Azji.