
Reklama.
Gra toczy się o karty graficzne, element systemu komputerowego konieczny do procesu „kopania” kryptowaluty (dokonania szeregu operacji obliczeniowych, pozwalających uzyskać "jednostkę" kryptowaluty). Im większy system, im większe moce obliczeniowe, tym większą ma się szansę na wykopanie etherów – czyli jednostek Ethereum. Podobny mechanizm obowiązuje w przypadku, bitcoina, przy czym wykopanie choćby jednego bitcoina wymaga dziś już potężnej infrastruktury komputerowej, nieosiągalnej dla zwykłego użytkownika.
Na Ethereum stara się jak najwięcej ugrać Marco Streng. Ma on 28 lat, jest matematykiem i biznesmenem, planującym zbudować imperium na kryptowalutach. Jego firma Genesis Mining już dziś jest potentatem rynku kryptowalut. I to jemu tak bardzo zależy na czasie. – Czas ma krytyczne znaczenie – przekonuje Streng na stronach portalu Quartz. – Wynajmujemy Boeingi 747, aby dostawy przychodziły jak najszybciej. Korzystając z transportu morskiego tracilibyśmy wiele okazji – dorzuca.
O co dokładnie chodzi? Ether kosztuje obecnie około 200 dolarów za jednostkę. Przy 36 tys. jednostek oznacza to, że codziennie można wykopać 7,2 mln dolarów. – W dni, podczas których dochodzi do opóźnienia, możesz stracić okazję kopania. Jeżeli dostawa dotrze dziesięć dni później, tracisz dziesięć dni kopania – dowodzi Streng. A im więcej masz kart graficznych, tym więcej możesz wykopać.
Gorączka krytpwalutowego złota ma jednak innego niekwestionowanego zwycięzcę. Jest nim firma Advanced Micro Devices' (AMD), producent kart graficznych. Jej udziały w ostatnich miesiącach zyskały 11 proc. wartości, katapultując nieznane przeciętnemu zjadaczowi chleba przedsiębiorstwo do pierwszej dziesiątki indeksu Standard&Poor's.
źródło: Quartz