
„Przecieramy szlaki, jeśli chodzi o branżę prywatnych przewoźników kolejowych” – zapewniają przedstawiciele firmy Leo Express. To będzie pierwszy prywatny przewoźnik kolejowy na mocno chronionym dotychczas rynku. Firma postanowiła zrobić „mocne wejście”: ceny biletów mają być wyjątkowo atrakcyjne.
REKLAMA
„W tej chwili jesteśmy na etapie załatwiania formalności, mamy już odpowiednie licencje, ale walczymy między innymi o pozwolenia na tzw. otwarty dostęp do torów” – opowiada portalowi Fly4free.pl Peter Jančović, dyrektor rozwoju i sprzedaży Leo Express. – „Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, już za kilka miesięcy w Polsce pojawią się złoto-czarne pociągi naszej firmy” – dorzuca.
Oczywiście, wejście na polskie tory Leo Express nie jest zaskoczeniem: o debiucie tej firmy mówiono od miesięcy. Teraz jednak przewoźnik poczuł się na tyle pewnie, że zaczął ujawniać pierwsze szczegóły dotyczące planowanej oferty. M. in. zapowiada, że do końca tego roku (wcześniej firma zakładała, co prawda, że start nowego połączenia miałby nastąpić 1 września) zostaną uruchomione pierwsze połączenia – na trasie Kraków-Praga, z przystankami w Katowicach, Ołomuńcu, Ostrawie. 6,5-godzinna podróż odbywałaby się na pokładzie pociągu FLIRT, a jej cena miałaby się zaczynać od 19 złotych. – Im więcej pasażerów będzie z nami podróżować, tym ceny będą mogły być niższe – zachęca Jančović.
Pociąg ma wyjeżdżać z Krakowa kwadrans przed pierwszą w nocy i koło 8 rano być w Pradze. W odwrotną stronę połączenie byłoby realizowane popołudniu-wieczorem (15:19-22:45). Leo Express jeździ już w Słowacji, Czechach i Niemczech. W Polsce ostatecznie o losie prywatnego przewoźnika rozstrzygnie Urząd Transportu Kolejowego. – Wpuszczenie nas na polskie tory jest w interesie obu stron – zapowiada Jančović. No cóż, to jednak zależy, o czyim interesie mówimy: państwowych monopolistów, prywatnej firmy czy podróżnych.
źródło: Fly4free.pl
