900 kilogramów zawierających fipronil filetów z piersi kurczaka zdążył sprzedać przedsiębiorca z powiatu zambrowskiego. Najprawdopodobniej olbrzymia większość tej partii już nie jest do namierzenia – kupili ją indywidualni konsumenci z Podlasia.
Mięso przyjechało z Niemiec i poprzez sieć dystrybutorów trafiło do handlu na Podlasiu i Pomorzu. Polskie służby zapewne nie zorientowałyby się w zagrożeniu, gdyby nie informacje od Niemców – te przyszły jednak na tyle późno, że część towaru została już sprzedana. – Część dostawy udało się jednak zabezpieczyć przed wprowadzeniem na rynek – zapewnia Główny Lekarz Weterynarii, Paweł Niemczuk.
Jak podkreśla, jeżeli mięso, które udało się zatrzymać okaże się jednak niezanieczyszczone, trafi ono do konsumpcji. – Jeżeli znajdziemy tam tę substancję w wysokim stężeniu, zwrócimy towar do Niemiec albo zutylizujemy w naszych zakładach – dodawał.
„Ta substancja” to fipronil: środek toksyczny i biobójczy, najczęściej wykorzystywany do zwalczania kleszczy, pcheł i innych pasożytów u zwierząt domowych, zwłaszcza psów i kotów. W Niemczech zakazuje się stosowania fipronilu u zwierząt, które miałyby trafić potem do uboju. A jednak przypadki lekceważenia tego zakazu zdarzają się regularnie – ledwie tydzień temu do województw mazowieckiego, wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego trafiły jaja skażone fipronilem. Również one przyjechały zza Odry.