– Rozwijamy się dzisiaj poniżej potencjały, który mają polscy przedsiębiorcy i poniżej potencjału demograficznego, który Polska ma najlepszy w Unii Europejskiej – przekonuje szef Centrum im. Adama Smitha, Andrzej Sadowski. Według niego, wskaźniki gospodarcze Polski są przyzwoite, tyle że „kilka lat temu mówił inny premier rządu, że mamy sukces makroekonomiczny, ale żaden z obywateli tego jeszcze nie może poczuć”.
Sadowski komentował w ten sposób opublikowane w mijającym tygodniu wyniki polskiej gospodarki – w szczególności wzrost PKB, który w II kwartale 2017 r. sięgnął 3,9 proc., w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku.
Niezły wynik, zdaniem Sadowskiego, nie powinien usprawiedliwiać bezczynności i braku reform: obniżania podatków czy ograniczania biurokracji. – Polacy zasługują na wyrównanie im szans. Jeżeli dzisiaj polski przedsiębiorca musi dwa miesiące ze swojego rocznego życia poświęcać na bczynności biurokratyczne, a nie ma takich dolegliwości w innych krajach, to mamy niebywale proste rezerwy, żeby był i większy wzrost gospodarczy, i większy dobrobyt – dowodzi Sadowski.
Co zaskakujące, szef Centrum im. Adama Smitha krytykuje działania rządu w zakresie ściągalności VAT. Porównuje je do kar z okresu Polski Ludowej, kiedy to wyjątkowo radykalnie penalizowano przestępstwa gospodarcze. – Dzisiaj system VAT w Polsce jest jednym z bardziej skomplikowanych i kryminogennych w UE. W Wielkiej Brytanii deklaracja VAT liczy do dziewięciu pozycji, w Polsce liczy ich sześćdziesiąt kilka – wskazuje.
– Jeżeli celem rządu jest zwiększenie dobrobytu obywateli i kapitału w rękach przedsiębiorców, to nie są się tego celu inaczej osiągnąć niż poprzez obniżenie opodatkowania w Polsce – kwituje Sadowski. – Wtedy bez wątpienia Polacy odczują dobrobyt z efektów pracy, że więcej im zostaje, a nie w sposób, że dostają coś w formie takich czy innych świadczeń – ucina.