Dzięki platformie Amazon Marketplace producent skarpetek z Łowicza zaczął sprzedawać swoje produkty w całej Europie, a nawet na całym świecie. Dziś 80-85 proc. jego dochodów pochodzi z rynków poza Polską – opowiada w rozmowie z INN:Poland Steven Harman, wiceprezes Amazon i dyrektor operacyjny firmy w Europie. Polska jest też jednym z kluczowych węzłów logistycznych firmy i miejscem, w którym rodzi się wiele stosowanych dziś w jej strukturach operacji.
Przez wiele lat dyskutowano na temat tego, kiedy doczekamy się polskiej wersji Amazon. A zatem?
Trzeba jasno powiedzieć, że strona amazon.de – jedna z największych w rodzinie stron naszej firmy, z doskonale rozwiniętymi usługami, z przebogatym wyborem produktów – jest od niemal roku dostępna w polskiej wersji językowej. Nie tylko produkty, ale też obsługa klienta działają tam po polsku. W tej chwili zapewniliśmy również polskim konsumentom możliwość robienia zakupów w języku polskim. To oczywiście nie jest równoznaczne uruchomieniu amazon.pl, ale nie rezygnujemy z tego, żeby stopniowo dostarczać konsumentom coraz więcej produktów i usług za naszym pośrednictwem.
Jak wielu polskich klientów robi dziś zakupy na stronach Amazon: w USA, Wielkiej Brytanii czy właśnie Niemczech?
Nie dzielimy naszych klientów w kategoriach narodowościowych i nie konstruujemy na takiej podstawie strategii rozwoju. To, skąd pochodzą ludzie, którzy robią u nas zakupy, ma znaczenie wyłącznie ze względu na to, gdzie trzeba będzie dostarczyć produkt i z którego z naszych magazynów oraz ile czasu to zajmie.
Tu akurat rola, jaką ma do odegrania Polska, jest całkiem istotna: macie już trzy centra logistyczne nad Wisłą, a w planach są dwa następne.
Rzeczywiście, Amazon ma w obecnej chwili 31 centrów logistycznych w siedmiu krajach Europy, ale w kolejnych miesiącach otworzymy piętnaście następnych. Z nich wspomniane przez Pana dwa mają się znaleźć w Polsce. Pierwsze z nich będzie działało w Kołbaskowie koło Szczecina, drugie w Sosnowcu. Bardzo nas cieszy tak szybki rozwój naszych inwestycji w Polsce.
To będzie baza wypadowa do podboju Polski czy operowania na sąsiednich rynkach: niemieckim czy czeskim?
Za rozbudową sieci stoi od lat ta sama filozofia: jak najszybciej dostarczyć zamówione produkty do każdego klienta Amazon. My nie magazynujemy takiego samego zestawu produktów w każdej ze wspomnianych lokalizacji. Nowe centra będą więc wysyłać przesyłki do najrozmaitszych miejsc: Polski, Włoch, Wielkiej Brytanii i nawet poza Europę.
Amazon jest znany z wdrażania rozmaitych innowacji, choćby prób realizowania dostaw za pomocą dronów. Czy będziemy mieli okazję zobaczyć jakieś innowacyjne rozwiązania również w polskich centrach firmy?
Oczywiście. Mało tego, mamy przecież – tuż pod Gdańskiem – jedno z największych naszych centrów badawczo-rozwojowych, Centrum Rozwoju Technologii. Wiele z technologii, jakie Amazon wdraża, zostało opracowanych właśnie w Polsce, choćby technologia rozpoznawania tekstu i mowy. Błyskawicznie rozwija się też robotyka…
Zwłaszcza, odkąd Amazon kupił Kiva Systems. W waszych centrach pracuje już podobno 45-tysięczna armia robotów.
Zgadza się. Nie inaczej będzie w Kołbaskowie, gdzie pracowników wesprze ponad trzy tysiące robotów. To one właśnie będą zwozić zamówione produkty prosto do osoby kompletującej paczkę. We wszystkich naszych centrach mamy mnóstwo nowych technologii, które optymalizują każdy etap procesu realizacji zamówienia. To tam także nieustannie trwa praca nad nowymi pomysłami czy rozwiązaniami i, jeśli tylko jakaś koncepcja się sprawdzi, jest natychmiast wprowadzana w innych centrach.
To powinniście być też zainteresowani – nierzadko ekscentrycznymi – pomysłami, z jakimi wchodzą do biznesu start-upy. Widzicie w Polsce jakieś ciekawe rozwiązanie, którym bylibyście zainteresowani?
Oczywiście, że obserwujemy pomysły start-upów. Wszystko, co ułatwia życie klientom, jest na wagę złota.
A jakiś konkretny przykład?
W oczywisty sposób nie dzielimy się informacjami o genialnych pomysłach przed ich wdrożeniem [śmiech].
Zapraszacie polskich sprzedawców do korzystania z platformy Amazon Martketplace. W jaki sposób by ich Pan zachęcił?
Najprościej, jak się tylko da: to łatwy sposób, by rozwijać swój biznes w globalnej skali. Około połowa realizowanych przez nas zamówień to produkty sprzedawane poprzez Amazon przez strony trzecie. To szczególnie proste w przypadku handlu na rynkach europejskich: kto wchodzi do naszej sieci dystrybucji, dostarcza nam towar, a my odpowiadamy za rozwiezienie go po całej Europie, tak by szybko trafił do klientów, zapewniamy także pełną obsługę klienta. Pojawia się on także na witrynach Amazon z końcówkami .de, .it, .fr, .co.uk itd.
Prosty ruch pozwala więc dotrzeć do dziesiątków milionów potencjalnych klientów. Wczoraj rozmawiałem z jednym z naszych polskich sprzedawców, który sprzedaje poprzez Amazon skarpetki produkowane w Łowiczu. On dziś czerpie ok. 80-85 proc. dochodów ze sprzedaży na rynkach europejskich – nie z rynku krajowego. Tylko w Polsce mamy już ponad 7200 sprzedawców, a w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej ponad 11 tysięcy.
W ostatnim czasie na polskim rynku szybko rozwija swoją ofertę chińska Alibaba, podobnie mocną pozycję ma rodzime Allegro. Czy uważacie ich za konkurencję?
To interesujące, ciągle słyszę to pytanie [śmiech]. Jestem już w Amazonie siedemnaście lat. Widziałem, jak ta firma rozrosła się z małego przedsiębiorstwa do całkiem sporej firmy…
O, to pewnie pamięta Pan czasy garażu…
Dołączyłem ciut później, w fazie małego magazynu w Seattle, myślę, że już nie mamy tak małych magazynów [śmiech]. W każdym razie kluczem do naszego sukcesu, czy jednym z nich, nie jest spędzanie czasu, śledząc poczynania naszych rywali. Spędzamy czas, koncentrując się na kliencie: jak jemu poprawić życie, jak wymyślić coś, co ułatwi mu wybór i zakup. Zresztą, nawet jak spojrzymy na to, jak urośliśmy – wciąż jesteśmy niewielką cząstką handlu. Jest mnóstwo przestrzeni zarówno dla naszego wzrostu, jak i wielu rozmaitych graczy.
To najważniejszy klucz do sukcesu Amazonu?
Jeden z kilku. Filozofia Amazon jest prosta: im większy wybór produktów będziemy mieli, tym więcej będziemy mieli klientów. A im więcej klientów odwiedzi nasze witryny, im większy tam będzie ruch, tym większa liczba kolejnych sprzedawców będzie zainteresowana dołączeniem do nas. A to znowuż zwiększy wybór produktów… I tak w kółko. Ten proces trzeba wspierać, czyniąc go wydajnym i udoskonalając obsługę klienta, dbając o niskie ceny i wygodę zakupów. Miesiąc po miesiącu, rok po roku – pracujemy nad tym nieustannie.