Ministerstwo Finansów planuje zwrócić przedsiębiorcom aż 5 mld złotych zaległych nadpłat podatków ekstra. Jest też druga strona medalu – ten zabieg ma na celu poprawę statystyk.
Owe 5 mld złotych i tak trafiłoby na konta przedsiębiorców, ale później. Tym samym Morawiecki powtarza swój krok sprzed roku. W dużym skrócie, cała operacja polega na wcześniejszej wypłacie nadpłat podatku VAT. Obecnemu budżetowi to nie zagrozi, a może poprawić statystyki finansów państwa na początku 2018 roku.
W zeszłym roku Ministerstwo Finansów wypłaciło przedsiębiorcom aż 6,2 mld zł. Tempo wypłaty było tak błyskawiczne, że część firm otrzymała przelewy już w ciągu 3 dni od złożenia deklaracji.
Ministerstwo Finansów jest na to przygotowane, dzięki nadwyżce budżetowej, którą udało się zgromadzić w październiku. Ta, sięgała 2,7 mld złotych.
Szybszy zwrot VAT ma skłonić firmy do inwestycji. Rok temu te pobożne życzenia się nie spełniły. Ale ten krok pozwolił urzędnikom na zyskanie oddechu na początku roku, gdy wpływy z VAT nie są na ogół imponujące. Słowem – znowu chodzi wyłącznie o statystyki i możliwość pochwalenia się dużymi wpływami do budżetu.
W pierwszej kolejności nadpłacony VAT ma być zwracany firmom budowlanym, potem małym firmom, które wdrożyły jednolity plik kontrolny, a następnie pozostałym przedsiębiorstwom.
Ministerstwo bagatelizuje jednak fakt, że firmy domagają się coraz większych zwrotów VAT. Tłumaczą to rosnącym eksportem – firmy nie muszą bowiem naliczać VAT-u przy sprzedaży swoich produktów i usług poza granice Polski, ale mogą występować o podatek już naliczony podczas krajowych zakupów.
Zdaniem prof. Leszka Balcerowicza, krok Morawieckiego to tylko zasłona dymna, mająca przykryć rekordowy deficyt budżetu państwa. Według ekonomisty minister nieodpowiedzialnie zwiększa wydatki, zamiast łatać dziurę w finansach państwa.