Możecie się zdziwić, kiedy dowiecie się skąd pochodzą produkty, które kupujemy w Lidlu. Sieć przedstawiła światu sowich dostawców warzyw. Okazuje się, że polscy sadownicy wygrali wyścig z włoskimi dostawcami jabłek, hodowcy sałat i ziół wyparli z sieci producentów z południa Europy. A wisienką na torcie jest fakt, że polski dostawca tulipanów już dawno przegonił konkurencję z Holandii.
Lidl wziął sobie do serca słowa premiera Morawieckiego o tym, że zagraniczne sieci za mało promują polskich producentów żywności. Już dzień po niefortunnej wypowiedzi premiera, swoje stanowisko przedstawił prezes Lidla. A firma poszła za ciosem i postanowiła pokazać swoich dostawców światu. Mieliśmy okazję z nimi porozmawiać.
– Jeśli tylko jest taka możliwość, to stawiamy na polskich dostawców – zarzeka się przedstawiciel sieci w rozmowie z INN:Poland. I ma na to twarde dane. Jednym z dostawców polskich jabłek Rajpol – grupa producentów owoców spod Grójca.
– Zaczynaliśmy jako grupa 9 sadowników, dziś jest nas 156. Nasze jabłka mają certyfikat produktu regionalnego i z powodzeniem zastąpiły w Lidlu jabłka importowane z Włoch – mówi Hubert Woźniak, prezes grupy. Jego pradziadek rozpoczynał od kilkunastu drzew, dziś ziemie sadowników z organizacji Rajpol są nazywane największym sadem Europy. Rocznie zbierają oni 40 000 ton jabłek z 1000 ha.
– Dzięki współpracy z siecią zwiększyliśmy zatrudnienie o 20 proc., a dostawy naszych owoców do Lidla generują jedną czwartą obrotów firmy – mówi Woźniak.
Nie jest jedynym przykładem. Identyczne doświadczenie jest udziałem Andrzeja Nowackiego. To hodowca tulipanów, również dostawca Lidla.
– Codziennie, przez 7 dni w tygodniu dostarczamy do sieci nasze tulipany. To 60 odmian, kilkanaście tysięcy kwiatów dziennie. Obecnie aż 85 proc. naszych kwiatów trafia właśnie do Lidla. Co więcej – polski odział Lidla przestał kupować kwiaty w Holandii, nasze są świeższe – mówi Nowacki w rozmowie z INN:Poland.
Praktycznie to samo mówi Piotr Wychwałek, który wspólnie z żoną Renatą prowadzi gospodarstwo rolne, bardzo nowoczesne. Przy użyciu metod hydroponicznych, uprawiają różne rodzaje sałaty i ziół. Dzięki temu produkcja trwa cały rok. Jako pierwsi w Polsce rozpoczęli masową produkcję roszponki i rukoli – przed nimi nikt nie robił tego na skalę przemysłową. Państwo Wychwałkowie również wykosili z Lidla zagraniczną konkurencję, sporo też eksportują.
Okazuje się też, że warzywa dostarczane do sieci muszą spełnić bardzo surowe normy. Dość powiedzieć, że zawartość śladów pestycydów musi być w nich niższa o dwie trzecie od i tak restrykcyjnej normy, jaką na warzywa nakłada Komisja Europejska.
Pytam grupę dostawców, czy nie są jakoś wykorzystywani. Wiele słyszy się o tym, że sieci handlowe wykorzystują swoich dostawców.
– Nie wyglądamy chyba na wykorzystywanych – śmieją się. Na poważnie dodają, że to już nie te czasy i że współpraca z siecią układa im się co najmniej dobrze.
– To poważny odbiorca, z całą pewnością nie możemy narzekać. Ale żeby móc w ogóle sprzedawać Lidlowi musieliśmy spełnić naprawdę wiele warunków. Więc tak naprawdę teraz ani im, ani nam nie opłaca się tej współpracy przerywać – mówi mi jeden z dostawców.
Przedstawiciele Lidla podkreślają, że w te chwili ujawniają jedynie swoich dostawców warzyw. Tymczasem w kolejce czekają rodzimi producenci nabiału, mięsa, słodyczy i kosmetyków – eksportowanych do wielu krajów Europy.