Nasza poniedziałkowa publikacja na temat założonego na Facebooku bloga Białe Kołnierzyki, publikującego informacje na temat oszustw w polskim biznesie – oraz ujawnionych na jego stronach metod robienia przekrętów w branży budowlanej – zachęciła przedsiębiorców do dzielenia się z autorem bloga kolejnych przedsiębiorców. Szykuje się prawdziwy „serial sensacyjny”, gdyż – jak podkreśla twórca Białych Kołnierzyków – piszą również osoby spoza branży budowlanej.
Opisane przez nas, w ślad za Białymi Kołnierzykami, przekręty w branży budowlanej to prawdopodobnie jedynie wierzchołek góry lodowej. – Dostałem sporo wiadomości od przedsiębiorców z branży budowlanej (nie tylko tej zresztą), którzy opisywali mi różne metody oszustw – twierdzi twórca bloga. – Przytoczę dwie, które wydały mi się najciekawsze z nadesłanych – dorzuca.
Brak płatności
Pierwsza zasadza się na prostej, wydawałoby się, sztuczce. W dniu odbioru robót osoba upoważniona do odbioru – zwykle kierownik budowy – nie pojawia się na placu budowy. Protokół odbioru podpisuje inny pracownik, ta sama osoba kwituje odbiór faktury od podwykonawcy. A gdy po kilku tygodniach okazuje się, że przelewu ani widu, ani słychu – podwykonawca dowiaduje się, że podpisany pod protokołem pracownik nie miał do tego uprawnień. Ergo: nie doszło do odbioru prac, czyli prace nie zostały – formalnie – wykonane.
Tu pojawia się propozycja „nie do odrzucenia”: upłynęło sporo czasu, budowa posunęła się dalej, ciężko zweryfikować jakość wykonania. – Proponujemy 50 proc. wynagrodzenia ustalonego na początku, a jak pan chce całość, to spotykamy się w sądzie – opisuje propozycję autor Białych Kołnierzyków. – Część podwykonawców się godzi, część targuje, część grozi sądem. Ale tak czy inaczej wykonawca generalny zawsze będzie do przodu – konkluduje.
No i druga metoda, która zafrapowała autora Białych Kołnierzyków: „na dobrego wujka”. Po serii terminowych wpłat, gdy między generalnym wykonawcą i podwykonawcą pojawia się pewien stopień zaufania – pada propozycja. Może ona mieć rozmaite formy – „wycofał się inny podwykonawca, jest dodatkowa robota do zrobienia, proszę zaczynać, jak wróci kierownik budowy z urlopu, to dopełni formalności”; ewentualnie „inwestor się zdecydował, że to-tamto należy robić z innego (droższego – przyp. red.) materiału, jak wróci kierownik budowy z urlopu...”
Finał jest łatwy do przewidzenia. Kierownik budowy już się więcej nie pojawi, nowy kierownik nie będzie miał pojęcia o jakichkolwiek ustaleniach „na gębę”. – Także ten, mówi dyrektor, nie zapłacimy panu, panie podwykonawco, albo zapłacimy tylko za to, co było pierwotnie w umowie. Nic ponadto – ilustruje barwnymi dialogami swoje wywody bloger.
Przekręty biznesowe
Jeżeli w pierwszym przypadku podwykonawca ma jeszcze szansę wygrać sprawę w sądzie – jeżeli będzie chciał tracić całe lata na sądy – to już w drugim przypadku jego sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Nie ma nic na piśmie, co pozwoliłoby uzasadnić roszczenia.
W komentarzach do postów blogera sypią się kolejne przykłady, rady, dane o firmach i inwestycjach, co do których czytelnicy Białych Kołnierzyków są przekonani, że dochodzi tam do oszustw. Najwyraźniej, polski biznes – zwłaszcza ten najdrobniejszy, który w konfrontacji z silniejszymi i majętniejszymi kontrahentami nie ma zwykle wielkich szans – czekał na takie forum i takiego blogera, jak autor Białych Kołnierzyków. I nie chodzi wyłącznie o budowlankę – twórca bloga opisał też ostatnio oszustwa, do jakich dochodzi przy komorniczych licytacjach aut, a wcześniej – również przekręty przy leasingu pojazdów czy windykacji.