Wyniki ogólnopolskiej kontroli mogą jeżyć włos na głowie. Na półtora miliona zabawek, jakim przyjrzeli się inspektorzy, zakwestionowano bezpieczeństwo aż 700 tysięcy, a 30 tysięcy postanowiono zniszczyć. Okazało się, że poziom toksycznych ftalanów w zabawkach adresowanych do najmłodszych mógł być dalece wyższy niż dopuszczalna norma.
Operacja była wspólnym dziełem celników z Krajowej Administracji Skarbowej, Inspekcji Handlowej oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W ramach przeprowadzonych jesienią ubiegłego roku kontroli na granicach kraju, zablokowano wprowadzenie do obrotu na polskim rynku około 700 tysięcy sztuk rozmaitych zabawek wyprodukowanych poza Unią Europejską.
Niebezpieczne zabawki
Inspektorzy skoncentrowali się na wspomnianych ftalanach: estry te są używane do zmiękczania i uelastycznienia plastiku – ich zawartość w produkcie nie może być wyższa niż 0,1 proc. W nadmiarze powoduje zaburzenia płodności, jest groźna dla nerek i wątroby, może skutkować rozwojem astmy i nowotworów. Sprawa jest tym bardziej poważna, że ftalany bywają używane przy produkcji m.in. gryzaków, grzechotek, masek karnawałowych, lalek czy samochodów z miękkim ogumieniem. A zatem produktów trafiających do rąk najmłodszych.
Tymczasem w niektórych próbkach – z tych, które trafiły ostatecznie do laboratoriów – zdarzało się stężenie ftalanów sięgające... 29 proc. W takich przypadkach zabawki niszczono, choć to jeszcze daleko do rekordu, jaki pobił swego czasu pewien gumowy dinozaur, zawierający 46 proc. ftalanów.
Z kolei te zabawki, które zatrzymano na granicy, bardzo często nie posiadały wymaganej dokumentacji lub oznakowania. Właściwie wszystkie zakwestionowane zabawki były importowane z Chin.
Operacja nie ograniczyła się do Polski. Na prośbę Warszawy do operacji przyłączyły się również służby innych państw należących do Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czech, Słowacji i Węgier.