W ubiegłym roku Robert Gryn po raz pierwszy znalazł się na liście najbogatszych Polaków przygotowywanych przez magazyn „Forbes”. W tegorocznej edycji właściciel Codewise osunął się jednak o parę pozycji, co wyraźnie nie przypadło mu do gustu. W emocjonalnym odcinku swojego vloga przedsiębiorca stwierdził, że cała lista to „ściema”, a część osób znajduje się na niej głównie dzięki szczęściu.
O Robercie Grynie zrobiło się głośno na początku 2017 roku. Młody przedsiębiorca po raz pierwszy znalazł się wówczas na liście najbogatszych Polaków (jako najmłodszy milioner, który doszedł do swojego majątku wyłącznie swoją pracą) plasując się do razu na 57 miejscu. W najnowszym rankingu spadł jednak na 63. pozycję, a magazyn oszacował, że jego majątek stopniał z 710 do 612 mln złotych.
Dlaczego Gryn krytykuje listę najbogatszych Polaków?
Polskiemu milionerowi nawet z tak nieznacznym spadkiem trudno się jednak pogodzić. – Patrzcie na te listę z przymrużeniem oka. To wszystko ściema, spekulacje – radzi w trakcie nagrania. Jego zdaniem majątek został zaniżony przez sposób obliczania, który stosuje „Forbes”. Gryn opowiada, że magazyn bierze pod uwagę wskaźnik EBIDTA, co powoduje, że ważniejsza od wzrostu biznesu staje się jego rentowność. Z drugiej strony Gryn przekonuje, że nie ma to dla niego większego znaczenia, a on sam odmówił w tym roku "Forbesowi" przekazania swoich danych finansowych.
Dostaje się również grupie najbogatszych Polaków. Gryn nie wymienia jednak nikogo z imienia i nazwiska, pozostając przy enigmatycznych przytykach. – Zawsze sprawdzałem coroczną listę z setką najbogatszych ludzi w Polsce. Przewracając strony, desperacko szukałem na niej młodych ludzi. Ale zawsze znajdowałem tych samych, starych ludzi, „biznesmenów”, gości którzy dorobili się fortun w trakcie transformacji z komunizmu do wolnorynkowej gospodarki – opowiada.
Milioner stwierdził również, że wiele osób z czołowej setki trafiło do niej dzięki temu, że trafili z rozkręcaniem biznesu w odpowiedni moment. – Nie sądzę, żeby potrafili to powtórzyć w dzisiejszych czasach – powątpiewa.
Za mało spółek technologicznych
Przedsiębiorca narzeka również na skład czołowej setki rankingu. Zauważa, że przedstawiciele spółek technologicznych są w niej niemal niewidoczni, co jego zdaniem, źle świadczy o gospodarce. – Polska jest zacofana w kwestii wykorzystywania technologii w nowoczesnym biznesie. To wszytko jest w starym stylu: produkcja mięsa, materiały budowlane, farmacja – puentuje.
Gryn znalazł się w setce „Forbesa” dzięki przejęciu i rozbudowaniu firmy Codewise. Początki pod jego kierownictwem przypadły na rok 2013. Firma w cztery lata
zanotowała wzrost przychodów na poziomie 13 tys. procent. Przedsiębiorstwo bazuje na dwóch narzędziach Vollum i Zeropark. Pierwsze z nich służy do optymalizowania kampanii reklamowych, drugie działa jako platforma do sprzedawania ruchu w internecie. W wakacje 2017 roku przedsiębiorca zaczął prowadzić własnego vloga, ale jego autokreacja wzbudziła u internautów mieszane uczucia.