Reklama.
Reklama.
Reklama.
Polskie miasto na czele krucjaty z alkoholem. „Chcę normalnie spać w nocy”
Zaskarbić sobie przychylność mieszkańców poprzez wprowadzenie zakazu kupna alkoholu w nocy? Taką, patrząc z boku, kontrowersyjną decyzje podjął prezydent Bytomia. Kontrowersyjną jednak tylko pozornie – wyborcy od lat narzekają bowiem na hałas w pobliżu sklepów monopolowych.
Reklama.
Czerwiec 2017. Po Bytomiu rozchodzi się wieść o tym, że Anna Bulwicka otwiera w miejscowej galerii handlowej sklep z akcesoriami do zdobienia paznokci. – O co to poruszenie? – pyta się jeden z internautów?
– Nieczęsto zdarza się, żeby w Bytomiu otworzyło się coś więcej niż lombard albo sklep monopolowy – odpowiada mu czytelnik.
Udręka bytomian
Anegdota znamienna i trafiająca w istotny nerw mieszkańców Bytomia. Ci od lat narzekają bowiem na hałas i awantury wszczynane przez pijanych bywalców całodobowych sklepów monopolowych. Prezydent Damian Bartyla wprost mówił o „udręce” Bytomian.
Anegdota znamienna i trafiająca w istotny nerw mieszkańców Bytomia. Ci od lat narzekają bowiem na hałas i awantury wszczynane przez pijanych bywalców całodobowych sklepów monopolowych. Prezydent Damian Bartyla wprost mówił o „udręce” Bytomian.
– Za przedstawionym przez nas projektem uchwały przemawiały również docierające do nas liczne interwencje i skargi mieszkańców miasta, związane z działalnością całodobowych sklepów monopolowych – przekonuje.
Według nowych przepisów (które w przyszłym tygodniu mają być przedmiotem obrad Rady Miejskiej) sprzedaż alkoholu będzie możliwa tylko między 23 a 5 rano. Na terenie miasta ma też obowiązywać limit 900 zezwoleń przeznaczonych do spożycia w miejscu sprzedaży i 1200 – sprzedających alkohol na wynos. – W niespełna 150-tys. Bytomiu są dzisiaj dokładnie 52 sklepy 24h – słyszymy w biurze prasowym ratusza.
– Mi ten pomysł bardzo się podoba. Mieszkam blisko 2 takich sklepów i w nocy hałas bywa nie do wytrzymania. Wolę zaopatrzyć się w alkohol wcześniej, a w zamian latem będę mógł normalnie przespać całą noc – tłumaczy nam pan Marek, mieszkaniec Bytomia.
– Lokalizację takich 24h powinni jakoś uregulować, może bardziej na uboczu i z dala od zabudowań mieszkalnych. Komu będzie zależeć to sobie i tak „dotupta”, a mieszkańcom będzie lżej – dorzuca do tego jedna z użytkowniczek na forum internetowym.
Nieznośny hałas
I właśnie w nieustającym hałasie tkwi clue problemu. Bytomski ratusz przekonuje, że mieszkańcy od dawna zgłaszali się do prezydenta z prośbą o uregulowanie działalności sklepu. Ten rozkładał jednak bezradnie ręce tłumacząc, że nie ma do tego żadnych instrumentów prawnych. Teraz sytuacja uległa zmianie.
I właśnie w nieustającym hałasie tkwi clue problemu. Bytomski ratusz przekonuje, że mieszkańcy od dawna zgłaszali się do prezydenta z prośbą o uregulowanie działalności sklepu. Ten rozkładał jednak bezradnie ręce tłumacząc, że nie ma do tego żadnych instrumentów prawnych. Teraz sytuacja uległa zmianie.
Taką możliwość dała gminom obowiązująca od marca nowelizacja ustawy o ograniczeniu sprzedaży alkoholu. Pozwala ona samorządom na wprowadzenie zakazu handlu alkoholem od godz. 22 do godz. 6. Nakłada ponadto na gminę obowiązek ustalenia maksymalnej liczby zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych, a nie jak dotychczas limitu punktów sprzedaży.
Miasta pozostają jednak w tym względzie dość wstrzemięźliwe. Włodarze większości z nich nie wykluczają wprowadzenia pewnych restrykcji, ale nie podjęli jeszcze żadnych konkretnych działań. Poważne plany snują władze Krakowa i Poznania, a ograniczenie zdążyła już wdrożyć jedna z warszawskich dzielnic – po 23 na Targówku alkoholu już nie kupimy. Na częściową prohibicję zdecydował się również Toruń.
Niepewna sytuacja prezydenta
Prezydent Bytomia nie ma zresztą za bardzo wyboru – powinien iść na rękę mieszkańcom, bo przed chwilą był bliski odwołania w referendum. Pod koniec 2017 roku za odwołaniem Bartyli było 17,3 tys. osób, poparło go w tym czasie nieco ponad tysiąc. Gdyby do urn poszło jeszcze kilka tysięcy bytomian, miasto przygotowywałoby się właśnie do przedwczesnej zmiany prezydenta. I choć po zakończeniu głosowania wielu komentatorów narzekało, że referendum to inicjatywa złośliwej opozycji, a nie wyraz głosu ludu, to wynik mógł wzbudzić w ratuszu zaniepokojenie.
Prezydent Bytomia nie ma zresztą za bardzo wyboru – powinien iść na rękę mieszkańcom, bo przed chwilą był bliski odwołania w referendum. Pod koniec 2017 roku za odwołaniem Bartyli było 17,3 tys. osób, poparło go w tym czasie nieco ponad tysiąc. Gdyby do urn poszło jeszcze kilka tysięcy bytomian, miasto przygotowywałoby się właśnie do przedwczesnej zmiany prezydenta. I choć po zakończeniu głosowania wielu komentatorów narzekało, że referendum to inicjatywa złośliwej opozycji, a nie wyraz głosu ludu, to wynik mógł wzbudzić w ratuszu zaniepokojenie.
Do zaproponowanego rozwiązania nie są jednak przekonani eksperci. – To nie alkohol na półkach sklepowych jest zagrożeniem dla porządku publicznego i samopoczucia mieszkańców. Problemem jest grupa nieodpowiedzialnych ludzi, którzy dziś wbrew przepisom spożywają alkohol w miejscach publicznych i naruszają spokój osiedli mieszkaniowych – opowiada Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu. I proponuje, by sprzedawcy po prostu zacieśnili współpracę ze służbami mundurowymi.
Reklama.