
Reklama.
O tym słynnym już islandzkim skoku na koparki pisaliśmy w innpoland.pl. Skradzione koparki do kopania kryptowalut, w liczbie ok. 600 sztuk, miały łączną wartość ponad 2 mln dol. Do napadu doszło na przełomie grudnia i stycznia.
Po skoku na koparki, uciekł z kraju w jednym samolocie z premierem
Sindri Thor Stefansson był podejrzewany o współudział w kradzieży koparek do kryptowalut. Policja osadziła go w zakładzie o złagodzonym rygorze. Nie ma tam ogrodzenia, osadzeni mogą korzystać z telefonów i internetu, a Stefanssona nie uważano za groźnego.
Sindri Thor Stefansson był podejrzewany o współudział w kradzieży koparek do kryptowalut. Policja osadziła go w zakładzie o złagodzonym rygorze. Nie ma tam ogrodzenia, osadzeni mogą korzystać z telefonów i internetu, a Stefanssona nie uważano za groźnego.
Jak podają islandzkie media, Stefansson uciekł przez okno, co - zważywszy na powyższe okoliczności - nie jest wielkim wyczynem. Opuściwszy zakład, udał się na pobliskie lotnisko w Keflavik.
Teraz najlepsza część historii. W jakiś sposób Stefansson dostał się na pokład samolotu pasażerskiego, który miał lecieć do Szwecji. I którym przy okazji podróżowała premier Islandii Katrin Jakobsdottir. Leciała do Szwecji, by razem z resztą skandynawskich premierów spotkać się z premierem Indii - Narendrą Modi.
Stefansson dysponował biletem wystawionym na inne nazwisko, nie wiadomo, jak go zdobył. Jego ucieczkę z kraju potwierdził dopiero zapis z nagrań monitoringu na lotnisku docelowym - Arlanda. Za Stefanssonem wystawiono międzynarodowy list gończy.