Galeria handlowa Metropolia w Gdańsku stała się niedawno słynna na całą Polskę. Wszystko dzięki sposobowi, w jaki jej kierownictwo zamierzało obejść zakazu handlu w niedzielę. Wygląda na to, że nikt nie pomyślał o konsekwencjach.
Pomysły na ominięcie zakazu handlu wyrastają jak grzyby po deszczu. Wiele z nich pojawiło się jeszcze w trakcie prac nad ustawą „o ograniczeniu handlu w niedziele i niektóre inne dni”. Politycy jednak zadziałali na tyle szybko, że większość z tych pomysłów stała się nieaktualna w dniu ostatecznego głosowania nad tekstem ustawy.
Okazało się, że sposobów na „walkę” z zapisami ustawy jest więcej, a sprytni przedsiębiorcy prześcigają się w kolejnych pomysłach. Prawdopodobnie najciekawszym z nich było przemianowanie centrum handlowego Metropolia w Gdańsku na dworzec kolejowy. W tym celu administracja obiektu umieściła wewnątrz kasy, w których zakupowi podróżni mogą kupić bilet na pociąg i wywiesiła rozkłady jazdy pociągów. Są tam nawet naklejki, dzięki którym bez problemu każdy klient wybierający się w daleką podróż bez problemu odnajdzie poczekalnię.
Pomysł wypalił. W przeciwieństwie do innych galerii handlowych w kraju, w których w niedziele objęte zakazem handlu próżno szukać klientów zainteresowanych ofertą kin i lokali gastronomicznych, "dworzec handlowy" Metropolia tętni życiem.
Efekt zaskoczenia
Niestety idylla nie trwała długo. Najpierw zaprotestowało PKP, twierdząc że Metropolia nie podpisała umów, które zezwalałyby na sprzedaż biletów kolejowych. Sprzedaż ta polega obecnie na zakupie biletu przez pracownika galerii w systemie on-line i odsprzedaży go podróżnemu za taką samą cenę.
Teraz sposób na ukaranie przedsiębiorczego centrum znaleźli gdańscy urzędnicy. Z pomocą przyszła im ustawa o wychowaniu w trzeźwości, z której przepisów jasno wynika, że na dworcu alkoholu sprzedawać nie wolno. Jednak jak informuje „Gazeta Wyborcza”, urzędnicy byli tak zaskoczeni zmianą sposobu użytkowania budynku, którą na początku marca zgłosiły władze Metropolii, że sami nie wiedzieli, jakie przepisy odnośnie sprzedaży alkoholu zastosować.
Początkowo wątpliwości takie mieli również najemcy lokali. W pierwszą niedzielę z zakazem handlu w delikatesach Metropolia zasłonięto półki z napojami wyskokowymi. Teraz można już kupować tam alkohole bez najmniejszego problemu.
Miasto nie odpuszcza
Urzędnicy nie złożyli jednak broni i po zasięgnięciu opinii prawników zdecydowali się, by wszcząć procedurę cofającą pozwolenia na sprzedaż alkoholu. Stracić je może w sumie pięć punktów handlowych znajdujących się na terenie centrum. Jak zapewnia cytowana przez „Wyborczą” Alicja Bittner z Urzędu Miejskiego w Gdańsku, każdy przypadek zostanie rozpatrzony indywidualnie.
Być może przynajmniej część najemców zachowa prawo do sprzedaży alkoholi. Zdaniem Andrzeja Kleina, dyrektora Galerii Metropolia, szansę taką mają te lokale, które mają również oddzielne wejścia z zewnątrz. Swoje nadzieje opiera on na orzecznictwie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z 5 stycznia 2017 roku. Z kolei Beata Dunajewska, gdańska radna PO, przewodnicząca Komisji Spraw Społecznych i Ochrony Zdrowia, uważa że lokale te powinny zamknąć wejścia bezpośrednio z galerii handlowej i działać autonomicznie.
Czym wolno handlować na dworcu?
Sprzedaż alkoholu na terenie dworca to tylko jeden z problemów, które dotknęły galerię handlową Metropolia. Okazuje się bowiem, że inaczej przepisy interpretują najemcy punktów handlowych na nowym dworcu, a inaczej Państwowa Inspekcja Pracy.
Wszystko rozbija się o zapis w ustawie, który dopuszcza handel na dworcach wyłącznie w przypadku kiedy prowadzony jest on „w zakresie związanym z bezpośrednią obsługą podróżnych”. Zdaniem Krzysztofa Lisowskiego, zastępcy okręgowego inspektora pracy ds. prawno-organizacyjnych, meble i odzież nie kwalifikują się do takiej kategorii.
Na razie procedura jest w toku, a my czekamy na ostateczną decyzję dotyczącą sprzedaży alkoholu na terenie „galerii dworcowej”.