Otóż firma reklamowała suplement jako warty 500 zł. Ale - zupełnie przypadkiem - miała promocję, dzięki której można go było kupić za 99 zł. Promocja miała "kończyć się dzisiaj", być "okazją, która nigdy się nie powtórzy". Używano innych, alarmujących, wymagających natychmiastowego działania określeń. Jak to przy promocjach.
Ceny nie mogą być fikcją, a obniżki nie mogą być sztucznie wykreowane. Takie działanie służy tylko zwabieniu konsumenta, żeby szybko kupił produkt. Nieuczciwą praktyką rynkową jest twierdzenie, że coś będzie dostępne w promocji tylko przez pewien czas, jeśli jest to niezgodne z prawdą. Czytaj więcej
Inna sprawa, że ci, którzy już kupili, a teraz dostaną z powrotem połowę ceny, nie będą wspominać tego jako złotego interesu. Choćby dlatego, że działanie Green Magma jest kwestią sporną. "Działa już po trzech dniach", "zrzucisz nawet 20 kg", czy że korzysta z niej połowa odchudzających się kobiet w USA, to wersja dystrybutora.
Lecz powiedzmy sobie szczerze - rynek suplementów to bardzo grząski grunt, a Green Magma to zaledwie jeden z wielu przykładów na to, jak handluje się ludzkimi marzeniami czy potrzebami (w tym przypadku - dobra figura kosztem tabletek, nie wysiłku fizycznego).
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, rynek zalewa cała masa suplementów które nie tylko niczego zdrowego w sobie nie mają, ale mogą szkodzić. Taki obraz wyłania się z analizy Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Akademicy donoszą, że zaledwie 0,5 proc. suplementów sprzedawanych na rynku zostało przebadanych. Brzmi niepokojąco, to teraz przejdźmy do skali - tylko w zeszłym roku na rynek wprowadzono aż 15 tys. nowych produktów. To jeszcze nic. W skali roku sprzedaje się ok. 240 mln opakowań.