Kampania Zarządu Dróg Miejskich "10 metrów" pokazuje, jak reagują kierowcy, gdy zwraca im się uwagę na złamanie przepisów.
Kampania Zarządu Dróg Miejskich "10 metrów" pokazuje, jak reagują kierowcy, gdy zwraca im się uwagę na złamanie przepisów. Fot. ZDM / YouTube
Reklama.
10 metrów to minimalna odległość od pasów dla pieszych, w której mogą parkować auta. Nie jest to odległość przypadkowa: uznano ją za minimalny dystans, jakiego potrzebuje kierowca, żeby zobaczyć wychodzącego na jezdnię pieszego. „10 metrów” – to również nazwa kampanii ZDM.
Organizatorzy przypominają, że w 2017 roku doszło do 8197 wypadków z udziałem pieszych, z czego 873 pieszych zginęło, a 7587 zostało rannych. W tych statystykach najbardziej uderzające są fakty, które nie są powszechnie znane – m.in. ten, że „co czwarty wypadek spowodowany jest przez osoby, które w wydarzeniu uczestniczą pośrednio, parkując bliżej niż 10 metrów od przejścia dla pieszych” – jak przypomina ZDM.
Parkowanie przy przejściu dla pieszych
Organizatorzy kampanii nie sięgnęli po wyrafinowany klip z reżyserską wizją i scenariuszem. Wręcz przeciwnie, poszli „w dokument” – przy jednym z przejść dla pieszych usytuowanych w centrum miasta, dla wzmocnienia efektu – w sąsiedztwie szkoły, ustawiono kamery, a tuż przed samym przejściem pojawił się wyświetlacz, poprzez który moderator mógł się zwracać bezpośrednio do parkujących przy przejściu kierowców.
Tyle że jego uwagi trafiały w próżnię. Jeden z kierowców zatrzymał się na pasach tylko po to, by wystawić w charakterystycznym geście środkowy palec. „A gdzie mam postawić?”, „Ja dosłownie na dwie minuty”, „nie mam czasu” – to były te delikatniejsze odpowiedzi. „Co pan pier..., z policji pan jest”, „nie będziesz mnie pouczał, frajerze” – to te mocniejsze.