
Reklama.
W 2017 roku obywatele Ukrainy nabyli mieszkania o powierzchni 70 tys. m kw., czyli o 16 procent więcej niż rok wcześniej, podczas gdy cały popyt obcokrajowców na lokale wyniósł 264 tys. m kw. Wynika z tego, że Ukraińcy kupili 27 proc. powierzchni nabytej przez wszystkich obcokrajowców, a w każdym bądź razie osoby fizyczne – takie dane prezentuje Piotr Ludwiczak, zarządzający funduszem Michael/Strőm.
Mieszkanie za gotówkę
Jak podkreśla Ludwiczak, znaczenie Ukraińców na tym rynku wzrosło po wybuchu wojny na Ukrainie, choć zapewne można by śmiało uznać, że właściwie wtedy ukraińscy kupcy w ogóle zaczęli się w większej liczbie pojawiać w Polsce. W ostatnich latach populacja naszych wschodnich sąsiadów, przyjeżdżających do Polski na studia, do pracy, czy przenoszących tu firmy wzrosła do 900 tysięcy (choć według niektórych źródeł może przebijać i milion osób przebywających w Polsce jednocześnie – a w sumie, w ciągu roku, dwa miliony, jeżeli uwzględni się wydawane przez polskie władze półroczne pozwolenia na pracę).
Jak podkreśla Ludwiczak, znaczenie Ukraińców na tym rynku wzrosło po wybuchu wojny na Ukrainie, choć zapewne można by śmiało uznać, że właściwie wtedy ukraińscy kupcy w ogóle zaczęli się w większej liczbie pojawiać w Polsce. W ostatnich latach populacja naszych wschodnich sąsiadów, przyjeżdżających do Polski na studia, do pracy, czy przenoszących tu firmy wzrosła do 900 tysięcy (choć według niektórych źródeł może przebijać i milion osób przebywających w Polsce jednocześnie – a w sumie, w ciągu roku, dwa miliony, jeżeli uwzględni się wydawane przez polskie władze półroczne pozwolenia na pracę).
– Rzeczywiście, jeżeli chodzi o obcokrajowców na polskim rynku nieruchomości, Ukraińcy są grupą dominującą. Oczywiście, w relacji do wszystkich transakcji na rynku trudno już mówić o dominacji, ale trzeba też podkreślić, że wzrost liczby transakcji dokonywanych przez nich w porównaniu do lat poprzednich jest bardzo duży – mówi INN:Poland Michał Krajkowski, główny analityk Notus Finanse. – Co ciekawe, jak mówiło mi już kilku deweloperów, klienci z Ukrainy chcą płacić gotówką. Dosłownie gotówką. Przelewy traktują niechętnie – dorzuca.
Gotówka czy nie, nie można ignorować ich przyszłego wpływu na rynek nieruchomości. – W momencie, gdyby z rynku odpłynęli inwestorzy, którzy dziś kupują na wynajem lub celem późniejszej odsprzedaży, udział Ukraińców stanie się jeszcze bardziej odczuwalny – podkreśla Krajkowski. – Co więcej, odchodząc od statystyk – są inwestycje czy lokalizacje, w przypadku których zainteresowanie ukraińskich klientów jest jeszcze większe – kwituje. Piotr Puchała, prezes firmy Prestige, szacował nawet swego czasu, że w perspektywie kilku lat Ukraińcy będą kupować co piąte mieszkanie na naszym rynku.
Ukraińskie dzielnice
To zresztą widać również w statystykach. Największe skupiska ukraińskie to dziś Warszawa, Kraków i Wrocław. Ba, to drugie miasto pod względem liczby zakupów mieszkaniowych wysunęło się w zeszłym roku na pierwszą pozycję. I jasno widać, że ukraińscy klienci preferują określone dzielnice czy nawet osiedla, np. w prawobrzeżnej części Warszawy. W sklepach czy pubach rozbrzmiewa tam ukraiński, miejscowe domy kultury organizują coraz więcej adresowanych do tej publiczności wydarzeń kulturalnych, lokalny biznes przechodzi przyspieszony kurs języka.
To zresztą widać również w statystykach. Największe skupiska ukraińskie to dziś Warszawa, Kraków i Wrocław. Ba, to drugie miasto pod względem liczby zakupów mieszkaniowych wysunęło się w zeszłym roku na pierwszą pozycję. I jasno widać, że ukraińscy klienci preferują określone dzielnice czy nawet osiedla, np. w prawobrzeżnej części Warszawy. W sklepach czy pubach rozbrzmiewa tam ukraiński, miejscowe domy kultury organizują coraz więcej adresowanych do tej publiczności wydarzeń kulturalnych, lokalny biznes przechodzi przyspieszony kurs języka.
– Nie mogę, rzecz jasna, powiedzieć, że deweloperzy są tam od Ukraińców uzależnieni, ale na pewno przynajmniej częściowo, świadomie adresują do nich swoją ofertę – mówi nam Krajkowski. – Nie oznacza to jeszcze, że organizowane są jakieś kampanie reklamowe, to bardziej efekt, do którego przyzwyczaili nas już Azjaci, np. mieszkający w Polsce Wietnamczycy: zaczynają się oni skupiać w pewnych lokalizacjach, kupują mieszkania obok siebie, w tym samym budynku lub na tym samym osiedlu – opisuje.
Ten efekt będzie się potęgować, z badań ankietowych wynika, że co trzeci ukraiński student rozważa osiedlenie się w Polsce. Z punktu widzenia polskich deweloperów trudno o lepsze wieści: inwestorzy mogą odpłynąć z rynku z dnia na dzień, gdy tylko pojawią się pierwsze sygnały zaniku zainteresowania.