
Reklama.
Z danych 14 Izb Administracji Skarbowej, na których opiera swoje wyliczenia „Rzeczpospolita” wynika, że w grupie najlepiej zarabiających Polaków dominują (niemal 70 proc.) osoby prowadzące działalność gospodarczą i płacące liniowy, 19-procentowy podatek PIT. Ich zarobki napędza dobra koniunktura i duża konsumpcja.
Co więcej, „przekroczenie dochodu” miliona złotych to nierzadko eufemizm. Rekordzista z Mazowsza zarobił w ubiegłym roku 107 milionów złotych, z województwa kujawsko-pomorskiego – ok. 60 mln zł. Nowi milionerzy zatem stanowią grupę, która zarabia raczej znacznie więcej niż milion złotych.
W grupie milionerów jest około 1300 graczy giełdowych i 1600 osób, które taki dochód osiągnęły jako wynagrodzenie za wykonaną pracę – prezesi dużych firm czy wyjątkowo popularni artyści (w pierwszym przypadku, co czwarty prezes spółki notowanej na GPW z powodzeniem mógłby zaliczać się do tej grupy).
Eksperci z jednej strony cieszą się, że milionerów przybywa, z drugiej – narzekają, że wciąż jest ich relatywnie niewielu. Wskazują też na rosnące obciążenia fiskalne tej grupy, a więc przede wszystkim na podatek solidanościowy. – Skłonność do bogacenia się jest naturalną rzeczą i nic jej nie ograniczy. Za to może spaść skłonność do płacenia podatków – ostrzega na łamach „Rzeczpospolitej” Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Jego zdaniem, tzw. moralność podatkowa będzie słabła, im bardziej skomplikowany będzie polski system podatkowy i im więcej obciążeń będzie się nakładać na podatników.