Problem płonących śmieci został dostrzeżony na całym kontynencie. Zamiatanie sprawy pod dywan nie przynosi efektów – dymiące wysypiska komentują Brytyjczycy. Mają nawet receptę na to zjawisko: stop korupcji i cios w mafie, zarabiające miliony.
Mechanizm jest prosty – śmieci trafiają z Wysp na wysypiska w naszym kraju, gdzie następnie w niewyjaśnionych okolicznościach wszystko idzie z dymem.
Gazeta wymienia przyczyny tego zjawiska. Po pierwsze – w styczniu Chiny zakazały importu plastiku przeznaczonego do recyklingu. Słowem – nie chcą być już wysypiskiem i przetwórcą śmieci. W efekcie szóstym największym odbiorcą brytyjskich śmieci stała się Polska, przyjmując 12 tysięcy ton plastiku. W Europie więcej od nas biorą tylko Holendrzy.
Korupcja w Polsce
Dziennikarze uznali, że ten system jest przeżarty korupcją i anachroniczny. Firmy przyjmujące odpady teoretycznie muszą je przetwarzać, ale w praktyce tego nie robią, czekając na pożar. Polska dopiero myśli o wdrożeniu nowych przepisów, dotyczących składowania odpadów.
W Polsce nie ma minimalnych stawek za tego typu usługi, więc mafia śmieciowa może oferować groszowe ceny, wycinając z rynku legalną konkurencję. A na dodatek sprzątaniem po pożarach muszą zajmować się lokalne władze, a nie firmy, w których do nich doszło.
Dziennikarze gazety podkreślają, że w Zgierzu, gdzie niedawno płonęła wielka sterta śmieci, do dziś trudno oddychać, smród drapie w gardło i podrażnia nos. Na ziemi zalegają ciągle sterty trujących odpadów.
Zauważają też, że Wielka Brytania powinna lepiej gospodarować swoimi odpadami, zamiast wysyłać je do innych krajów.