Wyrzucanie śmieci do jednego kosza będzie dużo mniej opłacalne, niż ich segregowanie. Mieszkańcy, którzy nie będą segregować odpadów zapłacą cztery razy więcej. Tak projekt noweli „ustawy śmieciowej” zachęca do segregowania.
Nowe przepisy mają za zadanie umocnić kontrolę gmin nad systemem gospodarowania odpadami komunalnymi oraz firmami odbierającymi śmieci. W związku z tym przetargi na odbiór odpadów i ich zagospodarowanie gminy będą ogłaszały oddzielnie.
Segregowanie będzie kontrolowane
Z punktu widzenia zwykłego mieszkańca, nowelizacja najdotkliwiej ugodzi tych, którzy swoich odpadów nie segregują. Kiedy ustawa wejdzie w życie, segregujący sąsiedzi zapłacą 8 zł w miesiącu na osobę. Ci, którym segregować się nie chce, będą musieli wyłożyć czterokrotność tej sumy, czyli 32 zł od osoby miesięcznie.
To jeszcze nie koniec. Projekt przewiduje, że jeśli właściciele nieruchomości zgłoszą deklarację o segregowaniu, firmy odbierające śmieci będą sprawdzać, czy rzeczywiście to robią. Jeśli w koszach zamiast posegregowanych znajdą odpady zmieszane, powiadomią o tym gminę.
Z części opłaty śmieciowej można być zwolnionym. Będzie to przysługiwać właścicielom nieruchomości z własnym przydomowym kompostownikiem, w którym przetwarzają odpady biodegradowalne.
Kombinowanie z opłatą śmieciową
Niestety co bardziej cwani rodacy szukają sposobów, by obniżyć należność za wywóz śmieci. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, niektóre gminy odnotowują nagłą depopulację. Ich mieszkańcy nie umieszczają w deklaracjach śmieciowych innych członków domostwa. W 2017 r. w samym Krakowie należności za wywóz śmieci unikało aż 100 tys. osób.