Producenci maszynek do golenia czekają aż brody się znudzą i... liczą straty.
Producenci maszynek do golenia czekają aż brody się znudzą i... liczą straty. Fot. 123rf.com
Reklama.
Brody szybkim marszem podbiły środowiska młodych mężczyzn z pokolenia millenialsów, a także tych nieco starszych. Efektem był rozkwit adresowanych do nich „barber shopów”, które koncentrują się na pielęgnacji zarostu.
Ale są też ofiary: firmy takie jak Gillette – których najważniejszym produktem były maszynki do golenia – odnotowały w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy spadek sprzedaży o 5,1 proc. (dane za czerwiec 2017 – czerwiec 2018 r.). – Dziś mężczyźni nie są już oceniani negatywnie, kiedy się nie ogolą. Nie uważa się ich za leniwych lub niegodnych szacunku – tłumaczył CNN Massimiliano Menozzi, wiceszef Gillette North America.
Czekając na zmianę mód
Kilkuprocentowy spadek sprzedaży w skali globalnej oznacza nowe porządki w branży. Gillette w reakcji na stopniowo spadający popyt zaczęło szukać nowych sposobów dotarcia do klienta – obniżono ceny o 12 proc., wprowadzono do sprzedaży trymery. Edgewell ma stawiać na sprzedaż w internecie i zapewnia inwestorów, że brody... kiedyś się znudzą.
O ironio, branża wygląda kolejnej zmiany mód, jak kania dżdżu. Start-up Harry's – sprzedający maszynki i akcesoria – do golenia zebrał od inwestorów imponujące 112 mln dolarów. Ale też Harry's stawia na stworzenie z golenia całego rytuału, z potrzebnymi do tego akcesoriami. Pytanie, czy millenialsom starczy czasu i cierpliwości na takie wizerunkowe zabawy.