Maszyna linii GetJet, wcześniej Gran Cru Airlines, która pojawiła się zamiast rejsowego samolotu PLL LOT we Frankfurcie.
Maszyna linii GetJet, wcześniej Gran Cru Airlines, która pojawiła się zamiast rejsowego samolotu PLL LOT we Frankfurcie. Fot. Michał Mańkowski / NaTemat.pl

Na razie bilans strat, jakie poniósł państwowy przewoźnik wskutek akcji protestacyjnej związkowców, mimo wszystko można uznać za umiarkowany – to około 3,5 mln złotych, które PLL LOT musiał wydać na leasingowanie maszyn, które zabierają pasażerów linii do zaplanowanych destynacji. Niektóre samoloty budzą zdziwienie wśród podróżujących. - Maszyna miała kilkanaście łat, jak asfalt na polskich drogach - informuje jeden z czytelników.

REKLAMA
Po pierwszym tygodniu strajku w PLL LOT koszt wynajmu pięciu maszyn, które przejęły część połączeń, sięgnął 3,5 mln zł – szacuje portal „Rynek Lotniczy”. Chodzi o samoloty boeing 737 linii GetJet, maszynę boeing 737-800 firmy Travel Service i wreszcie Fokkera 100 z CarpatAir.
Można śmiało zakładać, że średni dzienny koszt tego najmu przekracza kwotę pół miliona złotych, a i tak mówimy o maszynach, z których przynajmniej część jest dosyć wysłużona. Za taką pasażerowie uznali m.in. samolot latający dla GetJet, który dziś odleciał z Frankfurtu do Warszawy (widniejący np. w serwisie flightradar24 jako maszyna z długą historią, należąca do litewskich linii Grand Cru Airlines, w rzeczywistości latający dla GetJet).
Dziennik „Rzeczpospolita” idzie krok dalej: biorąc pod uwagę utracone zyski, spekuluje, że realne koszty borykania się ze strajkiem mogą być trzykrotnie wyższe – a zatem przebijać poziom 10 mln zł. Mało tego, nie ma dokładnej jasności, jak wiele połączeń odwołano: linie informują, że odwołano 56 rejsów na 2346 operacji, „Rynek Lotniczy” przywołuje jednak inne dane – 146 odwołanych połączeń i dodatkowe 5 zawróconych lub przekierowanych.
Piloci z łapanki?
Mało tego, każdy odwołany lot to około miliona złotych w utraconych dochodach (tak szacuje to sama firma), a do tego mogą dojść jeszcze odszkodowania, o które wystąpi część pasażerów. Potencjalne pojedyncze roszczenie może się wiązać z koniecznością wypłaty kilku tysięcy złotych.
„Co możemy ci zaoferować? Miłą atmosferę pracy” – zachwala przewoźnik w swoich ogłoszeniach na portalu Pracuj.pl. Ani jedno z nich nie dotyczy pilotów, a to właśnie oni są liniom najbardziej dziś potrzebni. O „pilotach z łapanki” pisze choćby wyborcza.pl, podkreślając, że wynajmowane są nie tylko samoloty, ale i załogi, a braki „łata się” nadgodzinami, pilotami przenoszonymi z innych typów maszyn czy naprędce awansowanymi szefami personelu.
Cóż, teoretycznie zarząd PLL LOT nie znalazł się jeszcze przy ścianie – formalnie w ubiegłym roku linie odnotowały zysk netto w kwocie 354 mln złotych – jak pisał portal pasazer.com o wynikach firmy kilka miesięcy temu. Z drugiej jednak strony tylko w ubiegłym roku zobowiązania spółki wzrosły o astronomiczne 660 mln złotych. Nie trzeba być rynkowym analitykiem, by założyć, że ten rok wypadnie znacznie gorzej.