
Reklama.
Projekt stworzenia Business Poland House opisał „Dziennik Gazeta Prawna” – w oparciu o „resortowe dokumenty”, do których miał dotrzeć oraz najprawdopodobniej oferty członkostwa, jakie mogły już trafić do pierwszych potencjalnych zainteresowanych takim lobbingiem firm w UE.
Inicjatywa powstaje z potrzeby zwiększenia aktywności polskich przedsiębiorców w procesach legislacyjnych prowadzonych w Brukseli – tak resort odpowiedział na szereg pytań „DGP”. Opublikowane na stronach resortu stanowisko w sprawie publikacji gazety nie dodaje zbyt wiele do tego powściągliwego obrazka.
BPH Powstaje ze względu na relatywnie skromną - zwłaszcza w porównaniu do zachodnich - reprezentację polskiego biznesu w Brukseli. Organizacja jest "otwarta na wszystkich", od start-upów po korporacje, i ma "reprezentować ich interesy".
Składka: 86 do 180 tys. zł miesięcznie
W oparciu o „dokumenty rządowe”, o których wspomina gazeta, można powiedzieć, że projekt został skonsultowany z kancelarią szefa rządu – zatem cieszy się przynajmniej akceptacją premiera Morawieckiego.
W oparciu o „dokumenty rządowe”, o których wspomina gazeta, można powiedzieć, że projekt został skonsultowany z kancelarią szefa rządu – zatem cieszy się przynajmniej akceptacją premiera Morawieckiego.
Członkostwo w organizacji może być oferowane jedynie dużym i bogatym firmom – nie tylko dlatego, że to one mają interesy za granicą, o które należy walczyć, ale też ze względu na „zaporowe” składki. Jak twierdzi „DGP” firmy o przychodzie ponad miliona złotych miałyby płacić składki sięgające od 86 do 180 tys. złotych miesięcznie (!).
Resort protestuje. - Zaprezentowane w artykułach red. Słowika wyliczenie składki miało charakter symulacji, tak jak wyliczenie kosztów prowadzenia BPH. Podana w artykułach wysokość składek nie oddaje rzeczywistych założeń. Obliczenia podane w artykule są błędne - czytamy w stanowisku ministerstwa.
„To kilka razy więcej niż u nas”, „może chodzi o składkę roczną, a nie miesięczną” – słyszymy w organizacjach przedsiębiorców, z którymi się kontaktowaliśmy. – Przy takiej wysokości składki, chyba chodzi o firmy, których przychody dobijają miliarda? – odpowiada pytaniem na nasze pytania Stanisław Gomułka z Business Centre Club.
Co w zamian? „Prezentacja swojego stanowiska i udział w unijnym procesie legislacyjnym”. Do dyspozycji członków będą zawodowi lobbyści, można będzie brać udział w debatach z decydentami, pozwalające „budować sieć relacji”, co umożliwi „stała współpraca z ministerstwami”.
Patronat rządu
Dotychczas swoje stałe biura w Brukseli miały dwie polskie organizacje reprezentujące przedsiębiorców: Konfederacja Lewiatan oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Sporadycznie inne organizacje pojawiały się w Brukseli w konkretnych, pojedynczych inicjatywach. – Nie przypuszczam, że BPH było dla nas konkurencją – podkreśla Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.
Dotychczas swoje stałe biura w Brukseli miały dwie polskie organizacje reprezentujące przedsiębiorców: Konfederacja Lewiatan oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Sporadycznie inne organizacje pojawiały się w Brukseli w konkretnych, pojedynczych inicjatywach. – Nie przypuszczam, że BPH było dla nas konkurencją – podkreśla Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.
Nasi rozmówcy podkreślają jedno: polski biznes był w Brukseli reprezentowany i dotychczas cieszył się w tej dziedzinie wsparciem władz w Warszawie, bez względu na to, jaka partia rządziła. – Rząd popierał nasze starania co do zasady. Nie wiem, co taka organizacja miałaby zmienić – kwituje Kaźmierczak.
Według niego, „patronat” rządu niewiele tu zmienia. – Jeśli Bruksela chciałaby w jakiejś sprawie znać stanowisko rządu, może z nim rozmawiać bezpośrednio, bez pośredników – dodaje.
Ba, „DGP” odwołuje się do innego potencjalnego czynnika. – Uzasadniona wydaje się obawa, że skoro rząd oferuje możliwość konsultacji projektów członkom BPH, podmioty, które nie zdecydują się zrzeszyć w tej organizacji, będą traktowane gorzej – cytuje gazeta dyrektora centrum monitoringu legislacji w Pracodawcach RP, Arkadiusza Pączkę.
Organizacja państwowych koncernów
Tak czy inaczej, nasi rozmówcy potwierdzają, że nikt z ministerstwa nie zgłosił się do organizacji przedsiębiorców z pytaniem o opinię czy przynajmniej informacją o projekcie. Zapewne podobnie będzie z „łowieniem” członków. – Jeżeli mówimy o dużych firmach, to nie wiem, kto by chciał uczestniczyć. Tacy gracze z reguły potrafią trafić do międzynarodowych gremiów własnymi kanałami – zastanawia się Stanisław Gomułka.
Tak czy inaczej, nasi rozmówcy potwierdzają, że nikt z ministerstwa nie zgłosił się do organizacji przedsiębiorców z pytaniem o opinię czy przynajmniej informacją o projekcie. Zapewne podobnie będzie z „łowieniem” członków. – Jeżeli mówimy o dużych firmach, to nie wiem, kto by chciał uczestniczyć. Tacy gracze z reguły potrafią trafić do międzynarodowych gremiów własnymi kanałami – zastanawia się Stanisław Gomułka.
Małe i średnie z kolei odstręczy „horrendalna”, zdaniem Kaźmierczaka, składka. Tym bardziej, że jeśli chodzi o promowanie interesów rodzimego biznesu, Polska Agencja Inwestycji i Handlu wydaje się radzić sobie całkiem nieźle. Z kolei Gomułka przypomina też o zadaniach specjalnych komórek ulokowanych przy polskich ambasadach.
Pozostaje jeszcze jedna potencjalna grupa. – To koncerny państwowe – kwituje dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Według niej to polskie firmy z udziałem Skarbu Państwa mogłyby trafić do Business Poland House, co tłumaczyłoby wysokość zaplanowanych składek.
Ponadto koncerny te wyszły wcześniej z istniejących już organizacji biznesowych, w tym Konfederacji Lewiatan – jedynej wśród polskich organizacji, która należała do BusinessEurope – zdaniem wielu komentatorów brukselskiego życia politycznego – najpotężniejszej organizacji biznesowej w Brukseli. Innymi słowy, polskie firmy państwowe odcięły się od wpływu na BusinessEurope i teraz szukają drogi powrotu na europejskie salony.
Tak czy inaczej, to może być krok w złą stronę. – Nie należy się zrzeszać pod polską flagą. W UE trzeba występować pod unijną – uważa Kaźmierczak. – Nawet jak się załatwia interesy krajowe, to trzeba przekonywać, że to sprawy ważne dla całej wspólnoty. Nie sprawdza się model narodowościowy, którego polski rząd jest orędownikiem – kwituje.