Straciliśmy na niej 4,3 mld zł. Masowe oszustwa, wyłudzenia, wymuszenia, a nawet próba zabójstwa. Jak doszło do tego przekrętu? Takie pytanie zada sobie znany dziennikarz i producent, Tomasz Sekielski. Planuje nakręcić poważny dokument o aferze SKOK-ów. Można mu w tym pomóc, wspierając go na Patronite. W rozmowie z INNPoland.pl tłumaczy, co próbuje osiągnąć.
Rządząca obecnie w Polsce ekipa nie jest zainteresowana ujawnieniem pełnej prawdy na temat SKOK-ów. Powód? Prawo i Sprawiedliwość przez lata chroniło spółdzielcze kasy przed ściślejszym nadzorem finansowym ze strony państwa. Ciekawe, co kierowało politykami PiS-u, kto pociągał za sznurki w tej sprawie i jakie sekrety skrywa milioner oraz wpływowy senator Grzegorz Bierecki.
To pytania, które publicznie zadaje Tomasz Sekielski, dziennikarz i producent. Niedawno zebrał 450 tys. zł na film dokumentalny o pedofilii w polskim Kościele. Premiera wkrótce, ale Sekielski nie zasypia gruszek w popiele i za pośrednictwem serwisu Patronite zbiera pieniądze na kolejny film: o aferze SKOK-ów. W rozmowie z INNPoland.pl tłumaczy, ile musi zebrać i dlaczego tak dużo oraz czemu w ogóle zabiera się za tak trudny temat.
Dlaczego zamierza pan zrobić ten film? Rozumiem, że temat jest nośny, że dużo się o nim mówi i pisze, ale to chyba nie wszystko?
Tu jest podobnie, jak w przypadku tematu o pedofilii w Kościele. Owszem, pojawiają się różne teksty i doniesienia, ale według mnie przyszedł czas, by to wszystko zebrać i poszukać odpowiedzi na kilka ważnych pytań. Chcemy pokazać państwo, które nie działa tak, jak powinno – dopuszcza do istnienia i nieprawidłowego działania pewnych organizacji. Państwo, które nie robi sobie nic z tego, że jego urzędnik – mówię tu o panu Kwaśniaku [były szef KNF - przyp. red.] – zostaje pobity i prawie traci życie. Państwo, które państwo zawodzi w sytuacjach, gdzie chodzi o grube miliardy, gdzie łączy się działalność mafii, służb specjalnych, gdzie pojawiają się duże nazwiska, także te polityczne.
Opis problemu to jedno. Inna rzecz, jak do niego w ogóle doszło?
Drugi aspekt to próba odpowiedzi na pytanie, jak w ogóle mogło do tego dojść i kto na tym zyskał. A trzeci – pokazanie ludzkich historii. W całym temacie dotyczącym SKOK-ów są też historie osób, które straciły pieniądze i ich osobistych dramatów. Odczuwam potrzebę, by zebrać rzeczy, które już zostały opowiedziane i spróbować sięgnąć głębiej. Tym bardziej, że temat budzi emocje i zainteresowanie potencjalnych widzów. Już mogę to obserwować w reakcjach, komentarzach na swoim fanpage’u i poczcie. Napływa do mnie olbrzymia ilość informacji, ale i wyrazów poparcia.
Chyba każdy dziennikarz, który napisał choć jeden krytyczny artykuł w temacie SKOK-ów, dostał sążniste pismo od ich prawników. Ci, którzy pisali więcej, zasłużyli na pozwy. Nie boi się pan tego, że kwota, którą chce pan zebrać jest zbyt niska, bo więcej pójdzie na prawników?
Te 150 tysięcy zł, które w tej chwili zbieramy, to pierwszy próg finansowania. Pełny budżet oszacowaliśmy na 550 tysięcy zł. To więcej, niż na film o pedofilii – między innymi właśnie dlatego, że musimy sobie zapewnić ochronę prawną. Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie związani ze SKOK-ami bardzo nie lubią tego, gdy próbuje się pokazywać prawdę na ich temat. Liczę się z akcjami prawnymi wobec mnie, wytaczaniem procesów podczas zdobywania materiałów. Także z tym, że w momencie zbliżania się premiery, komuś może wpaść do głowy pomysł wprowadzenia jakiejś cenzury prewencyjnej.
Drugi aspekt finansowo-prawny dotyczy tego, że spodziewam się, iż pewne instytucje państwowe i urzędy nie będą skłonne dzielić się informacjami, więc będę musiał powalczyć o nie w sądzie. Od strony prawnej może być wesoło, dlatego kwota jest większa.
Ile osób będzie pracowało nad filmem?
Dokładnie nie wiem, ale myślę, że będzie tak, jak poprzednio – czyli kilkuosobowa redakcja i ekipy filmowe, które będą się zmieniały. Utrzymywanie stałej ekipy zdjęciowej jest zbyt kosztowne, ale mam oczywiście grupę operatorów, z którymi od lat pracuję. To nie będzie rozbudowane gremium, bo utrzymanie redakcji to nie są małe kwoty. Musimy się liczyć z każdą złotówką i nie możemy sobie pozwalać na jakieś ekstrawagancje.
Czy taki dokument może przynieść zyski? Wiele osób może powiedzieć: „O, Sekielski robi film, żeby sobie zarobić”.
Film o pedofilii w Kościele zostanie udostępniony za darmo, nie przewidujemy umieszczania go w kinach czy płatnych serwisach, żeby na nim zarobić. W przypadki filmu o SKOK-ach film na pewno udostępnimy za darmo, ale najpierw patronom, czyli osobom, które dołożyły się do jego powstania.
Zastanawiamy się, czy od razu udostępnić go też za darmo szerszej publiczności. Będzie tak na pewno w przypadku dokumentu o pedofilii – do tego zresztą się zobowiązaliśmy i tej decyzji nie żałujemy.
Z pewnością nowy film docelowo będzie udostępniany za darmo, zastanawiamy się tylko nad jakimś mechanizmem początkowym. Być może najpierw pokażemy go patronom, a osoby, które nie wsparły produkcji, będą musiały coś zapłacić? Ale zaznaczam, że dopiero się nad tym zastanawiamy, a samo przedsięwzięcie zdecydowanie nie jest komercyjne.