Choć pogłoski o dymisji minister finansów Teresy Czerwińskiej okazały się nieco przesadzone – co nie znaczy, że bezzasadne – to strażniczka państwowej kasy postanowiła zdyscyplinować członków rządu. We wtorek miała wezwać ich do powściągnięcia hojności i poszukania w swoich resortach oszczędności.
Minister Czerwińska ostro wezwała swoich kolegów z Rady Ministrów do wielomiliardowego zaciskania pasa – donieśli wczoraj reporterzy stacji RMF24.
Apele Czerwińskiej to dyplomatyczny wyraz dezaprobaty dla obietnic przedwyborczych PiS oraz gabinetu Mateusza Morawieckiego. W końcu pieniądze na finansowanie tych programów będzie musiał znaleźć resort Czerwińskiej, a poszukiwanie źródeł pieniędzy dopiero się zaczęło. Szef rządu zapowiedział też – jak przypomina RMF24 – zwiększenie dziury budżetowej.
Miniministrowie mają oszczędzać
Jednym z oczywistych ruchów jest powściągnięcie wydatków poszczególnych resortów. – Każdy minister w swoim resorcie musi być takim „miniministrem” finansów, który znajdzie tę elastyczność podatkową – dowodziła już w poniedziałek. To samo powtórzyła, w ostrzejszej ponoć formie, podczas obrad gabinetu Morawieckiego.
Cóż, trudno o skuteczniejszy sposób zirytowania kolegów i koleżanek z rządu. Każdy z resortów stara się dbać o podległą mu część służb i instytucji państwowych, co oznacza skłonność do wydatków. Niektóre z resortów są w dramatycznej sytuacji – weźmy choćby MEN i nadchodzący strajk nauczycieli.
Ale nie lepiej jest w ministerstwie zdrowia (protesty służby zdrowia), MON (wojskowi) czy MSWiA (choćby policjanci). Oszczędności oznaczają dla ministrów kłopoty – z podległymi służbami i opinią publiczną. Nic dziwnego, że minister Czerwińska nie jest ulubienicą koleżanek i kolegów.