Brytyjczycy najwyraźniej mają pecha do premierów, którzy obiecują, że złożą dymisję – o ile spełniony zostanie jakiś warunek. Tym razem chodzi o Theresę May, która wiedząc, iż Izba Gmin – nie wyłączając niektórych partyjnych kolegów szefowej rządu – domaga się jej głowy, postawiła wszystko na jedną kartę. May zrezygnuje, jeżeli tylko deputowani poprą jej plan Brexitu. To ostatni, desperacki pomysł na wybrnięcie z impasu.
Nie stanę na drodze zmianom
Dlatego właśnie May rzuca na szalę własne stanowisko. – Dosyć klarownie widzę nastawienie partii. Wiem, że jest pragnienie odmiennego podejścia i nowego przywództwa w drugiej fazie negocjacji na temat Brexitu. Nie stanę na drodze do tego – wyjaśniała w subtelny sposób. Jeżeli porozumienie zostanie zaakceptowane, May zrezygnuje z funkcji szefowej partii 22 maja, w wyznaczoną nową datę Brexitu. Niewiele dłużej będzie piastować funkcję premiera.