Nowy zestaw obietnic PiS będzie nas kosztować rocznie ok. 40 mld zł. Te wydatki z każdym rokiem będą coraz bardziej ciążyć budżetowi. Zdaniem ekonomisty, Marka Zubera, w razie spowolnienia gospodarczego rząd może jeszcze głębiej sięgnąć do naszych kieszeni, np. podatkiem katastralnym.
Trzynasta emerytura, 500 plus na każde dziecko, zwiększenie kwoty wolnej od podatku, a dla osób do 26 roku życia likwidacja PITu w ogóle. Do tego obniżenie najniższej stawki podatkowej i przywrócenie PKSów. Tym wszystkim ma się zająć rząd jeszcze przed eurowyborami.
Możliwe jednak, że na nowych przepisach stracą na przykład samorządy. Przyczyną są planowane zmiany w PIT. Zerowy podatek dla osób poniżej 26 roku życia, obniżka podstawowej stawki i zwiększenie kosztów uzyskania sprawi, że przychody samorządów spadną.
Rząd wprowadzi kolejne podatki?
Jeśli rząd będzie chciał wszystkie te pomysły utrzymać w kolejnych latach - a już pojawiły się takie zapowiedzi - propozycje te będą coraz bardziej budżetowi ciążyć. Jak mówi ekonomista Marek Zuber w rozmowie z gazetą.pl w momencie spowolnienia gospodarczego może pojawić się konieczność szukania nowych źródeł przychodów.
Jego zdaniem rząd nie będzie chciał się bardziej zadłużać. Oznaczałoby to bowiem konieczność obrania kursu kolizyjnego z Unią Europejską, co niekoniecznie byłoby dla nas korzystne. Stąd prawdopodobnie pojawią się pomysły na wprowadzenie kolejnych podatków.
- Ja sobie wyobrażam na przykład, ze wymyśli się podatek katastralny, czyli od podatek nieruchomości. Ale żeby wszystkich on nie dotknął, a naszych wyborców w szczególności, no to nałożymy go na nieruchomości o wartości powyżej 0,5 mln albo 1 mln zł - mówił Zuber.
Możemy być jednak pewni, że te pomysły nie zostaną wprowadzone przed najbliższymi wyborami. Tego typu propozycja mogłaby znacząco obniżyć szansę PiS na zwycięstwo.