Dochód pasywny”, „zarabianie w internecie”, „x tysięcy złotych w miesiąc”, „bądź swoim własnym szefem” – takimi hasłami operują ludzie zaangażowani w tzw. marketing sieciowy, nazywany MLM. Historia sukcesu goni historię, jak to łatwo jest zarobić kupę kasy bez wychodzenia z domu. Liderzy branży niezmiennie przekonują, że ich biznes nie jest piramidą finansową ani nie działa w systemie argentyńskim. Na swoich mediach społecznościowych kuszą drogimi samochodami, zagranicznymi wycieczkami czy niedomykającymi się od nadmiaru pieniędzy portfelami. Dla jednych MLM-y są całym życiem, dla drugich - sektą pełną zrekrutowanych naiwniaków.
Zarzucenie przynęty
Zaczęło się od zaproszenia do znajomych na Facebooku. Profil Marcina przypominał człowieka/produkt na sprzedaż. „Uczę, jak zarabiać online” – brzmiały hasła umieszczone pod jego zdjęciami, przeplatanymi postami, w których chwali się biznesowymi sukcesami.
Marcin napisał do mnie „radosną” wiadomość, pełną „energicznych” emotikonów, pytając o mój dzień i pracę. Nie ukrywałam, że zarabiam na pisaniu - również na moim profilu facebookowym znajduje się informacja o pełnionej przeze mnie profesji. Nie zniechęciło go to do podtrzymania kontaktu i próby włączenia mnie w struktury firmy, w której działa.
– Mam do Ciebie kontakt z grupy, bo widzę, że interesujesz się tematem zdrowia – zagaił najpierw.
Gdy zapytałam, z jakiej dokładnie, odpowiedział, że „ciężko stwierdzić”, bo jest w kilku. – Wydałaś mi się pozytywną osobą i zastanawiam się, czy jesteś otwarta na nowe możliwości – odpowiedział. – Współpracuję z amerykańską firmą, właśnie w branży zdrowia. Pomagamy ludziom odzyskać dobre zdrowie i finanse – wyjaśnił.
"Podstawa ostrosłupa"
Zrozumiałam, że mam do czynienia z najprawdziwszym marketingowcem z MLM. Wtedy też zrodził się pomysł na ten artykuł. Wyraziłam więc zainteresowanie obiecywanym przez Marcina „szybkim zarobkiem”, a on natychmiast dodał mnie do grupy na Facebooku o nazwie Zija Power Team, po czym podesłał film, w którym jego liderka opowiada, jak z kilkumiesięcznym dzieckiem przy piersi w pół roku miała zarobić 200 tys. zł. Tak zetknęłam się z nazwijmy to, "podstawą ostrosłupa". Zaraz powinna zacząć się moja mozolna wspinaczka na szczyt. Ale najpierw kilka słów kontekstu.
Amerykański superchrzan
Jak czytamy na stronie opinieomlm.pl, Zija to amerykańska firma MLM, obecna w 60 krajach na świecie. Sprzedaje suplementy diety wykonane z rośliny Moringa - superfoodu o smaku przypominającym chrzan.
W Zija zarabia się dzięki marży z produktów sprzedawanych osobiście oraz z zysku ze zbudowanej sieci sprzedawców i klientów. Aby dołączyć do struktur firmy, należy kupić jeden z kilku starterów, których minimalny koszt to 255,06 dol. (ok. 982 zł). W skład najtańszego wchodzi jedno opakowanie SuperMix (32 saszetki), cztery 15 ml buteleczki olejków z cytryny, mięty pieprzowej, drzewa herbacianego i lawendy, 1 opakowanie Xmam (30 sztuk) oraz herbata Premium Tea (30 saszetek).
Jednak liderzy - naturalnie - wcale nie polecają wyboru najtańszej opcji. Jak przekonują, największą popularnością cieszy się zestaw za 428,82 dol. (ok. 1650 zł), który dodatkowo zawiera jedno opakowanie produktu XM+Energy Mix (32 saszetki).
Dopłacając „jedynie” ok. 668 zł otrzymam jedno opakowanie produktu, w skład którego wchodzi prawnie zastrzeżony przecier z moringi olejodajnej (proszek z liści i nasion, proszek owocowy), zioło o nazwie przęśl, zielona herbata, cukier trzcinowy, pektyna owocowa (substancja żelująca), kwasek cytrynowy, aromat mango i tropikalny, kofeina, agar (substancja żelująca), stewia (słodzik), krzemionka i kwas stearynowy (stabilizator).
Nie ujmując morindze leczniczych właściwości (takich, jak poprawa stanu cery, włosów i paznokci itp.), za 500-gramową paczkę moringi w proszku w internecie zapłacimy już od 35 zł. Ziarna zioła przęśl zakupimy online za 5 zł, za resztę mniej egzotycznie brzmiących składników - maksymalnie do ok. 30 zł za 100 gram produktu. W MLM strasznie przepłacamy, ale to przecież nie dla nas ostatecznie jest ten produkt. Chodzi o to, by namówić kogoś innego, by przepłacił jeszcze bardziej.
Negatywne myślenie nie da sukcesu
Swoje wątpliwości co do legalności takiej działalności zgłosiłam „łowiącemu mnie” Marcinowi, ten zaś skierował mnie Edyty - tej od rzekomego zarobku 200 tys. zł w pół roku. Nie chciała pisać na Facebooku, wolała porozmawiać telefonicznie. Moim pierwszym pytaniem było to, czy ten biznes jest w ogóle legalny.
Lekko oburzona odparła, że oczywiście, gdyż to amerykańska, legalna firma. Wytłumaczyła, że aby w niej pracować, nie potrzeba działalności gospodarczej, gdyż działa się w niej jako partner biznesowy, a dochód rozlicza się z zagranicy. Rozwiała również moje obawy przed kontrolą fiskusa - to nie ja sprzedawałabym produkty, ja jedynie bym je rekomendowała.
Na moje wątpliwości, czy uda mi się odrobić wydane na tak drogie produkty pieniądze, liderka wytyka mi negatywne myślenie i złe nastawienie. Mówi, że jeżeli przychodzę do firmy tylko zarobić, ale się nie narobić, to nie mam w niej czego szukać.
Suplement, który pomaga w 300 chorobach
Powiedziałam, że niepokoi mnie fakt, iż suplementy te reklamowane są jako polecane przy odchudzaniu. Wyjaśniłam, że w żadnym wypadku nie chcę się odchudzać.
W odpowiedzi usłyszałam, że sztandarowy produkt Zija - SuperMix - jest superjedzeniem, pełnym wszystkich potrzebnym mojemu organizmowi witamin. Jest specjalna seria na schudnięcie, ale SuperMix jest polecany również dla osób niedożywionych, które dzięki piciu produktu, wypełnią wszystkie niedobory i ustabilizują organizm. Poza tym, jak przekonywała, produkty te mają pomagać w 300 chorobach.
– Wszystkie produkty są sprawdzone klinicznie, naukowo, laboratoryjnie – wykrzykuje entuzjastycznie Agnieszka, liderka firmy i jedna z założycielek tej społeczności w Polsce, podczas występu w filmiku na facebookowej grupie, zrzeszającej partnerów biznesowych firmy.
Zija wpisana jest na listę NSF International, co oznacza, że jej produkty spełniają standardy bezpieczeństwa żywności. Poza tym jej trzy produkty - SuperMix, Plant Protein Vanilla i Plant Protein Dutch Chocolate wpisane są na listę PDR, czyli stronę z informacjami dotyczącymi składu leków i suplementów, z której korzystają amerykańscy i kanadyjscy lekarze.
Mimo to na amerykańskiej stronie Zija znajdziemy informacje, że produkowane przez firmę suplementy diety nie zostały ocenione przez Food and Drug Administration, rynkowego regulatora, i nie są przeznaczone do diagnozowania, leczenia lub zapobiegania jakiejkolwiek chorobie. Jednocześnie firma zrzeka się ponoszenia odpowiedzialności za korzystanie z informacji umieszczonych na stronie, dodając, że dokumenty i grafiki publikowane na serwerze mogą zawierać nieścisłości techniczne lub błędy typograficzne.
Sprawdziłam skład SuperMixu. Był identyczny z sprawdzanym wcześniej XM+Energy Mix - prawnie zastrzeżony przecier z moringi, przęśl oraz substancje słodzące, żelujące i stabilizujące.
– Nie znam badania klinicznego zarejestrowanego, które potwierdziłoby opisane zalety produktu – mówi mi farmakolog dr Leszek Borkowski. – W związku z tym nie jestem w stanie merytorycznie ustosunkować się do opisanego problemu. Papier z reguły jest nadzwyczaj cierpliwy i pokornie znosi wszystko, co jest na nim pisane. Leczenie opiera się na medycynie opartej na faktach. Tutaj nie ma faktów i dlatego nie ma medycyny – wyjaśnia.
Szukając łatwej zdobyczy
Społeczność Zija ma ponad 50 tys. członków. Po dołączeniu natychmiast odzywają się mnie inne osoby, próbujące zrekrutować mnie do swoich struktur. Gdy dawałam znać, że jestem zadowolona z życia i pracy, kontakt raptownie się ucinał - szukali łatwiejszej zdobyczy, takiej, której na hasło "łatwe pieniądze", puszczają wszelkie zdroworozsądkowe mechanizmy.
– Z perspektywy psychologa i diagnosty, zajmującego się profilowaniem pracowników widzę, że marketingowcy MLM mają dwa bardzo szczegółowo sprofilowane kategorie poszukiwań – mówi dr Kinga Padzik, psycholog biznesu z SWPS.
Jak wyjaśnia, osoby z pierwszego profilu dołączają do MLM-ów z przyczyn bardzo prostych i nierzadko przejściowych, czyli ekonomicznych – konkretnie z braku pieniędzy. Każdy, kto jest w jakiejś trudnej sytuacji finansowej robi się potencjalnie łatwym celem. Z kolei druga kategoria związana jest z osobowością i dotyczy dwóch różnych grup ludzi.
– Pierwsza to ludzie, którzy idą na łatwiznę, którym nie chce się naprawdę pracować, a chcieliby dużo zarobić. Tak zwani kombinatorzy, życiowi cwaniacy, koniunkturaliści. To różnorodni kuzyni Nikodema Dyzmy – wyjaśnia psycholog.
– Do drugiej grupy należą jednostki łatwowierne, o niskim poczuciu własnej wartości i sprawczości, z natury bezwolne, zewnątrzsterowne, nadmiernie podatne na wpływ. W praktyce to ludzie zagubieni, bez celu, bez pomysłu na życie. Każdy brak w człowieku to przestrzeń, którą można zagospodarować jakąś ideologią, należy do niej także marketing sieciowy – dodaje.
To trafna diagnoza ekspertki. Po pobieżnym przejrzeniu kilku profili osób działających w MLM-ach okazuje się, że wystarczyło obejrzeć jeden – tak bliźniaczo są do siebie podobne. Zdjęcia twarzy liderów z przyklejonymi, radosnymi uśmiechami, okraszone motywującymi napisami w stylu „Ty też możesz tak zarabiać”, „Jeśli chcesz, wszystko jest możliwe”, „Zmień swoje życie” czy „Sam decydujesz o swoim sukcesie” - to 99 proc. tamtejszych treści.
Pranie mózgu i sekciarstwo
– To jest na pewno w jakimś stopniu pranie mózgu – przyznaje Tomek, który w dużym MLM-ie działał przez rok, próbując dorobić podczas studiów.
Przyznaje, że pracując w firmie, zepsuł sobie relacje z częścią znajomych, których próbował w to „wciągnąć”. – Mieli mnie za oszołoma. Dziś, z perspektywy czasu, przyznaję im rację i widzę, że trochę się w tym zapędziłem, straciłem zwykle rozsądną głowę – śmieje się.
– Działają jak sekta - uderzają w ludzi, którzy są w potrzebie. Mój eks został w to wciągnięty, kiedy spalił mu się dom i chciał w krótkim czasie odrobić stracone pieniądze – wyznaje Kasia, wciągnięta w struktury MLM przez byłego chłopaka.
Dodaje, że MLM niszczy relacje. – Najpierw frustrował się, że nie może nikogo wciągnąć. Potem był wściekły na mnie, że ja nikogo nie rekrutuję. Nawet jednego złego słowa nie można było powiedzieć o firmie, w której działał – opowiada.
– MLM to konstrukt zbudowany na bazie zamkniętych, hermetycznych społeczności o wyraźnej strukturze władzy i indoktrynującym przekazie co do praw i prawd. W zakresie oddziaływania na uczestników to struktury przypominające sekty. Z tym, że w marketingu wielopoziomowym nie chodzi o ideę czy światopogląd same w sobie, lecz o ideę, która jednoczy bardzo wielu ludzi wokół działań generujących bardzo duży zysk dla niewielkiej grupy ludzi na szczycie – mówi dr Padzik.
– W celu wzmocnienia wiary w dyktowany sens działań, takie społeczności trzeba "uszczelnić", czyli odciąć od zewnętrznej często krytycznej, bo racjonalnej, komunikacji oraz wzmocnić wewnętrzny przekaz dotyczący jedynie słusznego postępowania. To sprzyja włączeniu schematu myślenia grupowego "my" i "oni". Jeżeli ktoś zaczyna funkcjonować w tym zamkniętym systemie "my" i internalizuje wartości otaczającej go społeczności, to z automatu ludzie z zewnątrz, nawet bliscy znajomi, zaczynają być obcy – wyjaśnia.
Dodaje, że grupy działające w schemacie MLM często "paraliżują" człowiekowi zdrowy rozsądek, ponieważ racjonalnie myślący człowiek nie da się przekonać do idei jakiejkolwiek sekty.
– Ludzie z wewnątrz takich grup wiedzą, że świat zewnętrzny będzie przekonywał: „Przejrzyj na oczy, oprzytomniej , robią ci wodę z mózgu, to sekciarze, wyjdź stamtąd”. Jedynym sposobem, aby człowiek wewnątrz tego nie słuchał jest przekonanie go, że świat zewnętrzny jest dla niego niekorzystny i nieżyczliwy, czyli "zły" – tłumaczy psycholog.
Ile można realnie zarobić w MLM?
Tomek był jednym z najlepszych w swoim zespole i poświęcał pracy w MLM mnóstwo czasu, w ciągu roku zarobił zaledwie 10 tys. złotych. – Na szkoleniach przekonują cię, że zarobisz kokosy, motywują do pracy, obiecują złote góry. Ty działasz, ile możesz, a efektów takich, o jakich słyszałeś, nie ma – mówi.
Według raportu sporządzonego przez naukowców z Uniwersytetu Andyjskiego, 99 proc. dystrybutorów MLM nie zarabia, a traci pieniądze. Okazuje się, że koszty związane z budowaniem biznesu przewyższają dochody. Najwięcej zarabiają założyciele, czyli osoby na szczycie drabiny.
Mentorka biznesu Sylwia Sikorska na swoim blogu embraceyourlife.pl przyznaje, że kilka lat działała w MLM. Jak twierdzi, MLM to „cudowny system, wypaczony przez ludzi w nim działających”.
– Efekty. Najczęściej ma je tylko parę osób. I o nich się mówi i te pokazuje. Oczywiście mają je wytrwali lub…. ich nie mają, ale pięknie je “grają”. Ja nie wiem, dlaczego ludzie jeszcze nadal nabierają się na cyfry oraz zdjęcia przy samochodach – pisze na stronie.
Zdradza, że wspaniałe samochody często brane są w leasing, wycieczki służą tylko po to, żeby przyciągnąć „naiwnie myślących”, a pieniędzy liderzy wcale nie zarabiają w danym MLM, tylko na szkoleniach... na których opowiadają, jak budować biznes przez internet.
Czym jest MLM?
Jak wyjaśnia mi Szymon Ziemba, przedsiębiorca i autor strony rekinfinansow.pl, marketing wielopoziomowy, inaczej nazywany MLM lub marketingiem sieciowym to jedna ze strategii marketingowych.
– Pozwala stosunkowo małym kosztem uruchomić sprzedaż nawet na wielką skalę - nie trzeba zatrudniać sprzedawców na etaty ani wynajmować lokali. Firmy MLM działają zazwyczaj w ten sposób, że każdy, kto chce do niej dołączyć, musi zakupić jej produkty, żeby sprzedawać je później klientom. A dołączyć może każdy – opowiada.
– Dla firmy jest to bardzo wygodne. Kanał marketingu jest bardzo tani i koszty sprowadzają się w zasadzie do uruchomienia kuli śnieżnej, czyli rekrutowania nowych członków do sieci sprzedaży – dodaje.
Piramidalna struktura MLM
Z powodu piramidalnej struktury, wielu ludzi do branży marketingu sieciowego podchodzi do MLM ostrożnie. I choć zdarzają się firmy, które rzeczywiście są piramidami finansowymi, to nie można generalizować - w branży od wielu lat działają rzetelne biznesy MLM, z których współpracy konsultanci są zadowoleni.
– Piramida brzydko się kojarzy, natomiast jeśli spojrzy się na strukturę, to MLM przypomina typową piramidę - jedna osoba rekrutuje kolejne i pobiera prowizję od każdej kolejnej, którą zrekrutowała – tłumaczy Ziemba. – Najczęściej MLM nie jest oszustwem w typie piramidy finansowej, jednak jest zbytnio przekoloryzowane - że daje wielką wolność, nie ma tam szefa, zarobki są bajeczne, jeździ się na zagraniczne wakacje i jest się panem własnego czasu - brzmi to pięknie. Jest to jednak chwyt marketingowy, mający na celu przyciągnąć ludzi do tej struktury – wyjaśnia.
Z tego tytułu Urząd prowadzi obecnie postępowania w sprawie firm Das Coin czy FutureNet. Również sama branża marketingu wielopoziomowego wytyka nieuczciwe biznesy, odcinając się od tych, które mogą zaszkodzić jej opinii. Na branżowej stronie networkmagazyn.pl wyszczególnione są firmy, które działają niezgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Firma od zastrzeżonego prawnie przecieru z superchrzanu nie widnieje na antyliście.
Bieda mentalna
Pod koniec rozmowy telefonicznej Edyta, liderka Zija, wyjaśnia mi, że firma nie szuka „biedy mentalnej”, która się boi i widzi straty i ryzyko zamiast szans, tylko osób zupełnie przeciwnych - które spostrzegają szanse, chcą odmienić swoje życie i osiągnąć sukces, a jednocześnie zdrowo żyć i wierzyć w produkty, które sprzedają.
W końcu pyta mnie, dlaczego wybrałam akurat Ziję. Kiedy odpowiadam, że zachęcił mnie szybki zarobek, mówi, że nie chce mnie dalej przekonywać. Teraz to ja powinnam przekonać ją - że jestem odpowiednią osobą, która powinna znaleźć się w ich zespole.
Reklama.
Agnieszka Majchrzak
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Nieuczciwą praktyką rynkową w każdych okolicznościach jest zakładanie, prowadzenie lub propagowanie systemów promocyjnych typu piramida, w ramach których konsument wykonuje świadczenie w zamian za możliwość otrzymania korzyści materialnych, które są uzależnione przede wszystkim od wprowadzenia innych konsumentów do systemu, a nie od sprzedaży lub konsumpcji produktów. Możemy podejmować działania, gdy jakiś system jest systemem typu piramida, chodzi o przepisy ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.