Prawo i Sprawiedliwość planuje podniesienie pensji minimalnej nie do zadeklarowanego poziomu 2450 zł, a do 2,5 tys. zł. Mikroprogram „Pensja 50+” to podobno osobiste pragnienia premiera, które doszły do uszu pracowników Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Jeszcze wyższa płaca minimalna
Ostatnia decyzja Rady Ministrów zwiększająca pensję minimalną do 2450 złotych miesięcznie może się jeszcze zmienić. Jak donosi portal money.pl, Prawo i Sprawiedliwość planuje ogłosić kolejny program tuż przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
Tym razem będzie skierowany dla osób zarabiających ustawowe minimum i najprawdopodobniej będzie nazywał się „Pensja 50+”. W jego efekcie pensja minimalna w 2020 roku miałaby wzrosnąć do 2,5 tys. zł brutto.
– Propozycja Rady Ministrów to bezpieczna opcja, standardowo wyższa niż postulat przedsiębiorców i niższa niż wymagania związków zawodowych. Premier Mateusz Morawiecki wciąż może dorzucić do puli 50 zł więcej. Były już o tym wstępne rozmowy. Wszystko rozstrzygnie się jednak jesienią - mówi portalowi urzędnik z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Konsekwencje zbytniej hojności
Niedawno premier Mateusz Morawiecki pochwalił się w opublikowanym na Twitterze filmie, że rządy Prawa i Sprawiedliwości podwyższyły pensję minimalną już o 700 złotych, wliczając w to ostatnią decyzję.
W Polsce aż 14 proc. obywateli zarabia równowartość minimalnego wynagrodzenia lub mniej. Nie błyszczymy w porównaniu do średniej unijnej, gdzie ustawowe minimum zarabia 7 proc. Europejczyków.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, wyjątkowo szczodry wzrost płacy minimalnej dla przeciętnego obywatela może wydawać się dobry, jednak w rzeczywistości jego konsekwencje mogą skończyć się tragicznie. Duże zwiększenie pensji minimalnej oznacza dużo wyższe koszty pracy, zaś od nich zależy wysokość składek ZUS, a nawet inflacja i poziom bezrobocia.