Skoro koleje nie chcą zarobić kilku milionów na przewiezieniu ok. 70 tysięcy osób, to nie – mówi Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Organizatorzy tegorocznego Pol’and’Rock znaleźli już sposób na odcięcie festiwalu od kolei. Zrobili to w zasadzie sami uczestnicy – dowiozą się sami. Nie zmarnuje się żadne miejsce w samochodzie czy busie.
Po decyzji PKP Przewozy Regionalne, która w tym roku postanowiła nie zawozić 70 tysięcy ludzi na największy w Europie rockowy festiwal organizowany przez Jurka Owsiaka, w sieci zawrzało.
Ale szybko znalazło się rozwiązanie problemu. Chodzi o akcję Skazani na busa, o której pisaliśmy w INNPoland.pl i mniejsze inicjatywy fanów festiwalu. Dzięki niesamowitej reakcji niewielkich przewoźników, klubów motoryzacyjnych, mediów i tysięcy ludzi, którzy już deklarują, że żadne miejsce w samochodzie nie będzie wolne, wszyscy powinni dojechać na Pol'and'Rock bez problemu.
Brak pociągów na Pol'and'Rock
Decyzja jednej kolejowej spółki i knowania drugiej oznaczają praktyczne odcięcie Pol’and’Rock Festival od transportu kolejowego.
Przypomnijmy – PKP Przewozy Regionalne zdecydowała się nie podstawiać w tym roku pociągów dla uczestników imprezy, zaś przecieki z PKP Intercity wskazują na to, że kolej najchętniej skierowałaby pociągi na linie omijające Kostrzyn nad Odrą na zupełnie inne tory.
Co ciekawe – specjalny muzyczny pociąg co roku zarabiał dla kolei kilka milionów złotych. Obecnie przedstawiciele przewoźnika twierdzą, że to i tak im się nie opłacało, bo pociągi były dewastowane. Do tej pory nie przedstawili jednak dowodów na to, iż konieczne były jakieś kosztowne naprawy.
Organizatorem imprezy, znanej wcześniej jako Przystanek Woodstock, jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wydarzenie było pomyślane jako podziękowanie za wsparcie fundacji. Wstęp na Pol’and’Rock jest od zawsze darmowy, impreza odbywa się głównie dzięki zaangażowaniu sponsorów. Na jej organizację nie są przeznaczane żadne środki zebrane wcześniej przez wolontariuszy do puszek.
Zapytaliśmy rzecznika WOŚP, Krzysztofa Dobiesa, dlaczego organizatorzy festiwalu nie zwrócą się o pomoc do innych przewoźników kolejowych. W końcu po polskich torach jeżdżą pociągi zagranicznych firm – są to choćby České dráhy albo Deutsche Bahn?
– Oczywiście apelujemy do wszystkich, przewoźników, z których usług mogłoby skorzystać 70 tysięcy osób dojeżdżających na festiwal. Ale sami nie podejmiemy się teraz organizacji takiego przejazdu, bo to nie jest nasza rola. Zresztą do tej pory też działało to inaczej - pociągi były organizowane oddolnie przez spółkę Przewozy Regionalne, jako przedsięwzięcie stricte biznesowe. Żeby było jasne - osoby jadące tymi pociągami kupowały bilety i korzystały z pociągu na zupełnie normalnych zasadach. Chodziło o umożliwienie dojazdu tysiącom osób. W zeszłym roku było to ponad 70 tysięcy ludzi – mówi Krzysztof Dobies w rozmowie z INNPoland.pl.
Dodaje też, że na przeszkodzie stoi też prozaiczny brak czasu i środków.
– Nam trudno jest powiedzieć, czy dziś jakikolwiek inny przewoźnik ma możliwość zaplanowania takich kursów i ich zrealizowania. Co tu dużo mówić, torami zarządza jedna z kolejowych, państwowych spółek - PKP PLK i ona też musiałaby teraz wszystko zaplanować, zorganizować od swojej strony. A my mamy niespełna dwa miesiące do festiwalu i teraz skupiamy się na tym, co będzie się tam działo. Wszystkie siły i środki mamy skupione na tym, żeby festiwal się odbył bezpiecznie i zgodnie z planem – mówi nam Dobies.
Jak dojechać na Pol'and'Rock?
Na decyzje kolejowych spółek spontanicznie i bardzo szybko zareagowali ci, którzy na festiwal się wybierają. A także ci, którzy nie będą w nim uczestniczyć, ale zadeklarowali, że udostępnią swoje samochody i zawiozą znajomych na imprezę.
Antyradio, medialny partner festiwalu momentalnie zapowiedział konkurs, w którym będzie można wygrać transport busem na imprezę, pojawiła się też grupa na Facebooku, nazwana przewrotnie "Skazani na busa".
– W ostatnich latach zdecydowana większość osób dojeżdżała na festiwal transportem kołowym, na pociąg decydowało się ok. 70 tysięcy z kilkuset tysięcy osób. O kolei mówi się, że to transport ekologiczny, sprawny, szybki, publiczny… Ale nie ma go, więc namawiamy do tego, by się organizować i wiemy, że ludzie bardzo aktywnie to robią. My uruchamiamy mechanizmy, które mają im w tym pomóc – mówi nam Krzysztof Dobies.
– Jadę zawieźć ludzi, sam być nie mogę, ale mogę kogoś zawieźć. Już mam dość tych ciągłych utrudnień. Kiedyś ten festiwal powitał mnie z otwartymi ramionami, w tym roku ja ułatwię to komuś, aby go ten festiwal powitał tak jak mnie – pisze ktoś w komentarzu pod postem Owsiaka.
– Ja zrobię dwa kursy WAWA-Kostrzyn i z powrotem. Tylko po to, żeby dowieźć ludków na festiwal. Do końca świata i o dzień dłużej!!! – dodaje inna osoba.
– W piątek mam 40 lat. Byłem na festiwalu jeszcze w Żarach. Później to nie miałem czasu, to coś się komplikowało jakoś nie wychodziło . Ale w związku z zaistniałą sytuacją w tym roku przyjadę busem i przywiozę tyle osób ile tylko się da – ogłasza ktoś. Komentarzy w podobnym tonie są już setki.
Akcje fanów Pol'and'Rock
Uczestnicy festiwalu skrzykują się w sieci, WOŚP i partnerzy postanowili im w tym pomóc.
– Skoro transport kolejowy jest formą dojazdu, na który nasi uczestnicy nie do końca mogą liczyć, to namawiamy do skorzystania z innych dostępnych sposobów. Duży nacisk kładziemy na transport kołowy, autobusy, wspólne dojazdy. Uruchomiliśmy już Bank Podróży, jak zawsze działa BlaBlaCar. Namawiamy do tego żeby znaleźć inną formę transportu, bo na kolej, jak widać chyba nie za bardzo można liczyć – mówi Krzysztof Dobies.
Wszystkie informacje o możliwościach dojazdu na imprezę znajdują się na specjalnej podstronie festiwalu - polandrockfestival.pl/informacje/dojazdy. Dobies mówi nam, że każda osoba, która chciałaby pomóc innym i ma taką możliwość może umieścić swój anons w tzw. banku podróży albo skorzystać z dedykowanej usługi platformy BlaBlaCar. Pomoc w dowozie ludzi zaczęły już deklarować na przykład kluby offroadowe, właściciele busów i autokarów – zarówno osoby prywatne, jak i przedsiębiorcy.
– Mamy takie hasło, powtarza je Jurek Owsiak – "jeśli koleje nie chcą nas dowieźć, dowieźmy się sami". My bardzo namawiamy i animujemy do tego, by uczestnicy organizowali sobie wspólne przejazdy. Apelujemy, do oddolnego organizowania się i wiemy, że takie możliwości są. Dziś droga do Kostrzyna jest komfortowa, bardzo blisko miasta dojeżdża się autostradą – mówi nam Krzysztof Dobies.
Dodaje, że dla nikogo nie powinno zabraknąć miejsca parkingowego.
– We współpracy z miastem Kostrzyn przygotowujemy się do zapewnienia większej liczby miejsc parkingowych. Parkingi przy festiwalu to olbrzymie przestrzenie, są one rozmieszczone wokół miejsca Festiwalu, oraz również w mieście. Wraz z władzami Kostrzyna wygospodarowujemy nowe. Być może uda się uruchomić dodatkowe formy transportu z parkingów na teren festiwalu – rozmawiamy o tym z miastem – mówi nam.