Pracownicze Plany Kapitałowe już ruszyły. Nowy program ma przekonać Polaków do oszczędzania w ramach dodatkowej emerytury. Niestety ci, którzy do niego przystąpią, będą zmuszeni do zapłacenia wyższego podatku.
Rząd poprzez promocję programu chce zapewnić Polaków, że dzięki składkom pracodawców i dopłatom państwa, będzie on dla nich wyjątkowo korzystny – donosi Fakt. Pracownicy muszą być świadomi tego, że przez składki ich pensje wypłacane do ręki będą skromniejsze.
Podatek dochodowy od składek pracowadców
Jednak to nie wszystko, pracownicy od składek pracodawców będą musieli zapłacić dodatkowo podatek dochodowy. Jak wyliczyli eksperci Deloitte dla Faktu – w przypadku minimalnych składek pracownik zarabiający 5 tys. zł brutto dostanie o 114 zł mniej, natomiast przy maksymalnych pensja będzie pomniejszona o 236 zł.
Rząd liczy, że połowa z 3,3 mln pracowników największych firm przystąpi do programu. Jeżeli tak się stanie, to władze mogą zyskać nawet 40 mln zł.
PPK czy PPE – co bardziej się opłaca?
Jak pisaliśmy w INNPoland, coraz więcej firm chce uniknąć PPK, wprowadzając za to Pracownicze Plany Emerytalne. Dla pracodawcy może być to rozwiązanie bardziej opłacalne. Sprawdziliśmy jak to wygląda w przypadku pracowników.
Analiza nie była łatwa, bo to, ile pieniędzy dostaniemy po przejściu na emeryturę, zależy od wielu czynników. Jednym z najważniejszych będzie stopa zwrotu, czyli po prostu procent zysków, jaki wypracuje instytucja zarządzająca naszymi pieniędzmi.
Pracownicy firm wypisują się z PPK Wyjście z programu już zdążyło zadeklarować 41,5 proc. pracowników firm zrzeszonych w Pracodawcach RP. Jak pisaliśmy w INNPoland, sztandarowy pomysł rządu PiS może wcale nie przyciągnąć takich rzesz chętnych, jak się spodziewano.
Wypłacenie oszczędności przed 60.
Zgodnie z założeniami PPK oszczędności zgromadzone w tym programie będzie można zacząć wypłacać dopiero po przekroczeniu sześćdziesiątki. Jest jednak furtka, która pozwala sięgnąć po nie wcześniej.
Warto o tym wiedzieć, choć nikomu nie życzymy konieczności skorzystania z tej procedury. Chodzi bowiem o to, że część naszych oszczędności może do nas trafić w momencie, gdy my sami lub bliski członek rodziny poważnie podupadnie na zdrowiu.