Za wprowadzeniem opłaty emisyjnej, za którą dziś płacą kierowcy, głosowało 231 posłów, w tym 224 z PiS.
Za wprowadzeniem opłaty emisyjnej, za którą dziś płacą kierowcy, głosowało 231 posłów, w tym 224 z PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Paliwo jest droższe
Mimo tego, że obecnie ceny hurtowe paliw są niższe niż rok wcześniej - benzyna jest tańsza o 110 zł/mkw, a olej napędowy o 130 zł/mkw - detalicznie wciąż płacimy drożej niż przed rokiem, jak zauważa serwis Bankier.pl. W pierwszym tygodniu lipca paliwa średnio potaniały zaledwie o jeden grosz w stosunku do cen czerwcowych, z wyjątkiem benzyny bezołowiowej 95, która utrzymała się na poziomie 5,16 zł/l.
O grosz spała za to średnia detaliczna cena benzyny bezołowiowej 98 - do 5,47 zł/l, autogazu - do 2,13 zł/l oraz oleju napędowego - do 5,08 zł/l.
Opłata emisyjna przerzucona na klienta
Jak zauważa serwis na podstawie wyliczeń analityków e-petrol.pl, winna temu jest opłata emisyjna, która obowiązuje od początku tego roku. Jej cena wynosi 80 zł na 1000 l paliwa, czyli 8 gr netto na litrze w sprzedaży detalicznej.
Wprowadzając nowy podatek, za którym w zeszłym roku zagłosowało 224 posłów z klubu PiS (na 231 głosów), obiecywano, że opłata emisyjna nie zostanie przerzucona na klienta. Takie deklaracje składał zarówno główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski oraz prezes Orlenu Daniel Obajtek, jak i przedstawiciele rządu, m.in. minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Podwyżki rzeczywiście nie widać w cenie hurtowej, jednak jest ona dość bolesna w cenach detalicznych. Jak sugerują więc analitycy, wiele wskazuje na to, że opłata emisyjna w ostateczności została przeniesiona na klientów.

Nowy podatek

Wpływy z opłaty emisyjnej trafiają przede wszystkim do niedawno utworzonego Funduszu Niskoemisyjnego Transportu oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), celem wsparcia rozwoju transportu wodorowego i elektrycznego.
Jak zauważył w zeszłym roku w INNPoland.pl Konrad Bagiński, gdy pomysł opłaty emisyjnej był dopiero dyskutowany, obecny rząd ma tendencję nazywania nowych podatków innymi, mniej rażącymi nazwami, takimi jak "opłaty" lub "daniny". W rzeczywistości jest to jednak zaklinanie rzeczywistości, gdyż - jakkolwiek nienazwany - podatek pozostaje podatkiem.